Łany Horacego Richelieu

Domostwo Horace Richelieu w Nowym Precelkhanda znajduję się tuż nad morzem. Poranna bryza i szum morza zapewnia odświeżający od zgiełku miejskiego odnowę. Werenda przystojona kwiatami i małymi marynarskimi pamiątkami, jak modele statków lub modele broni z różnych stron świata, oczywiście dane na ścianę do gablot. Kanapa, stolik i dwa fotele, świeża herbata z orientyki. Szkielet domu wybudowany z miejscowych desek jest gruby oraz szeroki, aby wstawić większe okna, aby więcej światła była za dnia, a nocą był piękny widok na morze oraz nieboskłon nocą.
Za domem jest mały ogródek, gdzie Horace Richelieu zasiał kilka drzew oraz krzewów- powoli rosną, choć dopiero przed nim spora część czekania.


//Zapraszam każdego do Role-Playingu, może każdy przyjść i napić się z mną herbaty.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Antoine Iaboille   Jean Pierre Dolin   Alfred Fabian von Tehen-Dżek   Alphonse de Couervichon   Guy d’Oùpaint   Jacques B. Chauve-Souris   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-03 20:25:01

Odpowiedz
Horace Richelieu napisał(a):
Zapraszam każdego do Role-Playingu, może każdy przyjść i napić się z mną herbaty.


Jest czarna, leblandzka?
Jean Pierre wicehrabia Dolin
aka Piotr II Grzegorz
Pan na Petit Danone i Lumerique
Alfred Fabian von Tehen-Dżek   Horace Richelieu   
Jean Pierre Dolin
2022-03-03 20:53:10

Odpowiedz
Horace Richelieu napisał(a):
Domostwo Horace Richelieu w Nowym Precelkhanda znajduję się tuż nad morzem. Poranna bryza i szum morza zapewnia odświeżający od zgiełku miejskiego odnowę. Werenda przystojona kwiatami i małymi marynarskimi pamiątkami, jak modele statków lub modele broni z różnych stron świata, oczywiście dane na ścianę do gablot. Kanapa, stolik i dwa fotele, świeża herbata z orientyki. Szkielet domu wybudowany z miejscowych desek jest gruby oraz szeroki, aby wstawić większe okna, aby więcej światła była za dnia, a nocą był piękny widok na morze oraz nieboskłon nocą.
Za domem jest mały ogródek, gdzie Horace Richelieu zasiał kilka drzew oraz krzewów- powoli rosną, choć dopiero przed nim spora część czekania.


//Zapraszam każdego do Role-Playingu, może każdy przyjść i napić się z mną herbaty.


Jak to śpiewał poeta:

Poranna bryza
Budzi mnie ze snou
Giełdowy ranek
Informacji szoum...
kpt. Alphonse baron de Couervichon

Strażnik Elegancji
Pierwszy Mer Couervichon
Prezes Paronama / Couervichon Empire Holding
Dowódca Piechoty Jeziornej
Laureat Złotej Piki Aktywności
I innych cudowności
Horace Richelieu   Alfred Fabian von Tehen-Dżek   Jean Pierre Dolin   
Alphonse de Couervichon
2022-03-04 00:59:45

Odpowiedz
Jean Pierre Dolin napisał(a):


Jest czarna, leblandzka?


Oczywiście, drogi towarzyszu-obywatelu Jean. Poczuj się jak w domu.
Horace Richelieu przyniósł z kuchni drewnianą tacę z słodkimi wypiekami i prostym pieczywem. Po tym ruszył zrobić herbatę do kuchni
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Antoine Iaboille   Alfred Fabian von Tehen-Dżek   Jacques B. Chauve-Souris   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-04 08:59:09

Odpowiedz
Alphonse de Couervichon napisał(a):


Jak to śpiewał poeta:

Poranna bryza
Budzi mnie ze snou
Giełdowy ranek
Informacji szoum...


//postaram się lepiej opisywać, aby było to lepiej uporządkowane. Ale wczoraj miałem tyle na głowie, a chciałem opisać moje skromne mieszkanie już na przyszłość.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Antoine Iaboille   Alfred Fabian von Tehen-Dżek   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-04 09:00:51

Odpowiedz
Aktualizacja wyglądu posiadłości Horace Richelieu z okazji 5 poziomu łanów prywatnych i ponad 300 sławy.

Drzewa rosnące za domem Rycerza-Marynarza Horace Richelieu przerodziły skromny ogródek w mały ogródek z miejscem relaksacji. Krzewy wraz z drzewami otoczyły ogród, tworząc naturalny płot. Drzewa zapewniają solidną ochronę przed deszczem i miły cień podczas upałów. Jest hamak, dwa leżaki, krzewy są różnorodne i grządki, gdyż Horace Richelieu zatrudnił zielarkę-ogrodniczkę Olubayo, która zasadziła wrotycz pospolity, rozmaryn lekarski i róże. Olubayo mieszka w małym, skromnym domku na obrzeżach posiadłości Pana, ale zapewnia jej wszystko co poprosi.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Antoine Iaboille   Jean Pierre Dolin   Jacques B. Chauve-Souris   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-25 18:48:57

Odpowiedz
Jechał do domostwa swego przyjaciela. Zaanonsował się oczywiście wcześniej, wysłał list w którym oznajmił swoje przybycie, godzinę oraz dzień w którym to nastąpi. Dawno nie był w okolicy Nowej Precelkhandii. Droga nie była długa, choć Kawaler Jacques czuł się lepiej na pokładzie okrętu, bujanego przez fale niż w siodle swojego już poczciwego Balzaca. Gdy poczuł powiew morskiego wiatru, który smagał jego twarz, gdy jego oczom ukazało się wybrzeże, a za nim piękno morza Jacques poczuł się jak za dawnych lat. Nieważne jak często widział morze to zawsze towarzyszyło mu jedno – radość.
Włości swego przyjaciela Kawalera Richelieu zapierały dech w piersiach. Trudno się dziwić, był człowiekiem zamożnym, a i potrafił dbać o swoje. Od tych wszystkich wspólnych wypraw nic, a nic się nie zmienił. Gdy tylko wjechał na podwórze krzyknął.

- DROGI PRZYJACIELU! PRZYBYŁEM!-
(-) Jacques B. Chauve-Souris

Navigare necesse est, vivere non est necesse



Sa Chevalerie Jacques Blaise de la Maison de La Chauve-Souris



Rysunek

Guy d’Oùpaint   Horace Richelieu   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-28 15:21:03

Odpowiedz
Ścieżka prowadząca do rezydencji Kawalera-Rycerza Horace Richelieu jest otoczona, jak cała rezydencja, lasem prywatnym. Twój krzyk odbijał się od drzew, strasząc małą zwierzynę i ptaki- tuż za nim zabrzmiał groźny głos kobiety z obcym akcentem. Jej szept jest niesiony do Ciebie.
???:Krzykiem przestraszyłeś naturę, bałamutniku. Lepiej, aby Pan Horace, mój Pan, potwierdził twą wizytę. Inaczej czeka cię straszliwe fatum.
Maluje się z między krzewów oraz drzew młoda kobieta o hebanowym kolorze skóry. Te rysy, czarne, długie do ramion włosy, brylantowe oczy. Ma biedny strój załatany przez różnorodne liście, a na stopach ma sandały. W twych wspomnieniach budzą się szamanki podczas jednej z podróż w głąb czarnego lądu, które wystraszyły konie przez pewien proszek. Ona również coś trzyma w dłoni.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Jacques B. Chauve-Souris   Guy d’Oùpaint   Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-28 17:18:36

Odpowiedz
Rozejrzał się, szukając źródła głosu. Nie spodziewał się, że jego oddany druh, prawdziwy wilk morski mieć będzie niewiastę w swej rezydencji. Gdy już ujrzał kobietę, która skarciwszy go wyłoniła się ściągnął swój kapelusz i energicznym machnięciem skłonił się, pozostając dalej w siodle. Jej widok szokował, a jednocześnie postać ta do zjawy podobna gdzieś jakby już widziana wcześniej. Kobieta była osobą napływową i próżno szukać na całej wyspie drugiej takiej.
- Panna wybacz mój niewyparzony język.- rzucił nieco zmieszany, lecz chłodno i obojętnie. Zmierzył ją wzrokiem. Bacznie cały czas ją obserwując.
- Pan Twój, a mój przyjaciel wie o tym, że przybyć miałem. Choć nie wiedziałem, że ta piękna aleja skrywa jeszcze piękniejsze kwiaty.- nie był typem mężczyzny, który potrafi komplementować kobiety ale w tym momencie liczyło się aby udobruchać nieznajomą. Miał więcej zagwozdki niż się spodziewał. Lecz głowe dać by mógł, że Horace nie wspominał, że ma służbę. Zeskoczył z konia i chwycił jego uzdne, przesunął powoli dłonią po czarnym niczym noc psyku zwierzęcia.
- Jeszcze raz Panienka wybaczy. Nie miałem złych intencji. Gdzie znajdę Kawalera Richelieu?
(-) Jacques B. Chauve-Souris

Navigare necesse est, vivere non est necesse



Sa Chevalerie Jacques Blaise de la Maison de La Chauve-Souris



Rysunek

Guy d’Oùpaint   Antoine Iaboille   Horace Richelieu   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-28 17:39:10

Odpowiedz
Hebanowana kobieta patrzy na każdy ruch uważnie i z nieufnością obcego mężczyznę. Objęła Jacquesa B. Chauve-Souris uważnym wzrokiem, jej rysy twarzy rozluźniają się, wraz z jej całym ciałem. Znika groźny grymas z jej pięknej twarzy, gdy padła na nią światło słoneczne.
Przepraszam, mości Kawalerze Jacquesie B. Chauve-Souris. Wspominał mości Horace Richelieu o twym przybiciu, tylko jestem nieufna wobec obcych najeżdzających dom. Dawna historia. Zaprowadzę cię do swego Pana.
Kobieta ukłoniła się głęboko i przedstawiła- jej imię to Olubayo. Opowiadając o siebie, prowadzi go do posiadłości swego Pana. Zajmuje się lasem Horace Richelieu wraz z jego zdrowiem, choć nie jest typową służbą. Jest raczej jego świtą za sprawą długoletniej tradycji jej Królestwa w dalekich ziemiach. Pewnego razu Kawaler Richelieu wraz z 5 innymi marynarzami przybyli do jej portowej wioski, która była atakowana przez Łowców Niewolników. Bronią palną odstraszyli bandę, a odpowiednik Burmistrza, rzekł, aby wybrał sobie skarb w ramach nagrody. Nie wybrał złota ani inne kosztowności, wybrał właśnie nią. Dla niego jej umiejętności zielarskie oraz lecznice były cenniejsze od każdego innego skarbu. Pozwolił jej uleczyć ostatnich mieszkańców-nawet jej pomógł-po czym ruszyli do Lumerii.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Guy d’Oùpaint   Jacques B. Chauve-Souris   Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-28 19:03:19

Odpowiedz
Gdy kobieta się przedstawiła mężczyzna skłonił się głęboko i nie odrywając wzroku od ziemi powiedział szybko-Jacques B. Chauve-Souris.
Szedł tak za kobietą. Podziwiając piękno, które otaczało dom jego drogiego przyjaciela. Nie mógł wyjść z zachwytu ileż to pracy i wysiłku musiał włożyć Horace. Nie można było zapomnieć o tym, że kobieta ma rękę do opieki nad terenami zielonymi. Mości Horace ma na pewno nosa do wybierania sobie współpracowników. Słuchał jej opowieści z największym zaciekawieniem.
-Jak się Pannie podoba w Lumerii? Przyznam się niewielu jest u nas przybyszów toteż proszę wybaczyć mą ciekawość, ale zawsze miło dowiedzieć się opinii o Królestwie od osoby, która jest zewnątrz.

(-) Jacques B. Chauve-Souris

Navigare necesse est, vivere non est necesse



Sa Chevalerie Jacques Blaise de la Maison de La Chauve-Souris



Rysunek

Antoine Iaboille   Horace Richelieu   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-29 15:36:32

Odpowiedz
Królestwo Lumerii jest dla mnie miłą odmianą. Jest chłodniej i pojawia się częściej deszcz. W dodatku mam możliwość spokojnego rozwoju niż u mnie w wiosce Aikory, gdyż zdarzały się podstępne zabójstwa młodych szamanek z stolicy na już starszych szamankach, choć to nie reguła.
Olubayo rzekła z smutkiem, choć ten smutek przerodził się z ulgą uświadomienia sobie, iż będzie dalej żyła z mniejszymi troskami. Mięła z dwie, trzy minuty spokojnej drogi po czym doszliście do ogrodu Kawalera Horace Richelieu wychodzi z domu, trzymając na drewnianej tacy pełną kanapek i z trzema filiżankami herbaty, tym razem akurat zaparzył zieloną herbatę. Poprawił rękę, aby utrzymać tacę na jednej ręce. Macha do Jacquesa B. Chauve-Souris energicznie.
Witaj, kawalerze przyjacielu! Przepraszam, że nie wyszedłem, ale chciałem przygotować poczęstunek. Rad jestem, że Olubayo cię doprowadziła do mego ogrodu z ’płotu’.
Zaśmiał się i pokazał rękę delikatnie na stolik między dwoma leżakami pod cieniem wielkiego drzewa. Rozsiadł się wraz z swoim przyjacielem. Olubayo wzięła swą filiżankę i ją szybko pije. Tak się u nich pije herbatę, w jej nacji. Wzięła trzy kanapki do kieszonki.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Jacques B. Chauve-Souris   Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-29 17:35:19

Odpowiedz
Słuchał w milczeniu. Spojrzał na nią i w geście zrozumienia tylko pokiwał głową. Nie mógł zrozumieć jak tej brutalnej praktyki. Chociaż też nie czuł się w pozycji by osądzać ten zdawać by się mogło zwyczaj. Z konsternacji tej wybudził go uśmiech Olubayo. Nie wiedzieć czemu jej uśmiech uspokajał. Napawał swego rodzaju spokojem, taki jaki się doświadcza gdy spogląda się na spokojne morze po straszliwym sztormie.
Gdy już doszli, a ten ujrzał swego przyjaciela, który zaczął w jego kierunku machać również powitał go tym samym gestem ściągając przed to swoje nakrycie głowy.

- Nic nie szkodzi. Rad jestem Cię widzieć w zdrowiu. - rzucił z nieukrywaną radością. Tak Horace był jego jedynym i oddanym przyjacielem za którym mógłby skoczyć w ogień jeśli byłaby taka potrzeba. Jego osoba zawsze działała pozytywnie na samopoczucie Jacquesa.
- I muszę przyznać, żeś pięknie się tu urządził mości Richelieu. Mogę śmiało powiedzieć, że znam już sekret Twej niekończące się energii. Widok na morze, przepiękne ogrody wokół.- spojrzał na kobietę, ciągnąc dalej- No i tak znakomite towarzystwo, które tutaj masz na pewno też jest tego powodem.- gdy już rozsiedli się, gdy już pierwsze herbaciane toasty się pojawiły, wszyscy w trójkę mogli napawać się urokiem tejże chwilu.
- Uważaj bo zacznę częściej Cię nawiedzać. Masz tutaj jakoby raj na ziemi przyjacielu. Dech zapiera, wiele dobrego słyszałem o Twym domostwie ale nijak słowa mogą równać się z obrazem, który widzą moje własne oczy. Jak się miewasz stary druhu?
(-) Jacques B. Chauve-Souris

Navigare necesse est, vivere non est necesse



Sa Chevalerie Jacques Blaise de la Maison de La Chauve-Souris



Rysunek

Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-30 17:08:53

Odpowiedz

Kawalersko, że tak ujmę, przyjacielu. Po przyjęciu tytułu kawalera, czuję się jak Alfa i Omega- jestem jednocześnie rycerzem, marynarzem oraz kawalerem.
Horace Richelieu zaśmiał się, odkładając na czas śmiechu filiżankę z herbatą na talerzyk, a talerzyk na stolik. Po chwili przestał się śmiać, gdy Olubayo oznajmiła, iż musi wracać do praca- po czym odłożyła filiżankę na stolik, ukłoniła się i odeszła między zarośla. Znikła niczym duch
Zawsze miałem prawidło, aby czynić swe otoczenie piękne. Podlewam różę, sprzątam sam dom i kupuję żywność za sprawą, jak zauważyłeś, tegoż otoczenia. Z czasem zapewne nie będę miał możliwość dbania o swe posiadłości za sprawą obowiązków służbowych czy osobistych, ale czuję się dumny z mego wyzwania.
Horace Richelieu wziął kilka gryzów kanapek, po czym wrócił do zielonej herbaty z dalekich ziem. Zapach jest inny, intrygujący, ale smak jest równie tajemniczy, gdyż to nie jest zwykła herbata ’w liściach albo torebkach’.
Na tą herbatę w Dalekiej Orientyce mówią Jachta, czyli sproszkowane liście. Ten specjalny rodzaj herbat jest hodowany w specjalnych ulach, gdzie brakuje słońca. Następnie zmieniają suche liście herbaty w proszek do zalania. Nie dodaje się cukru, dlatego ma taki enigmatyczny smak. Sam nigdy nie próbowałem podać z cukrem, aby być dokładny z przekazaną mi słownie-oraz piśmiennie-tradycją drogi Chanoyu, czyli wrzątku do herbaty, tłumacząc z Japończyzny.
Niespodziewane na trawę zaczynają spadać krople deszczu, które zwiastują deszcz. Nadchodzi niewiele później, ale drzewa utrzymują dwóch kawalerów od deszczu dosyć skutecznie, jak mogą ’nieumarłe parasole’
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Jacques B. Chauve-Souris   Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-03-30 20:12:51

Odpowiedz
Śmiech bywa zaraźliwy gdy tylko po własnych słowach Horace wybuchł śmiechem to Jacques zaczął mu w tym wtórować. Przez ten napad śmiechu mężczyzna ledwo się połapał, że kobieta się zbiera. Wstał szybko odkładając zastawę. Schylił się lekko i odprowadził kobietę aż ta znikła z pola widzenia. Niczym rusałka, leśny duch. I coś w tym było. Piękna i tajemnicza. Jacques w czasie swoich morskich przygód odwiedzał różne lądy ale otoczka szanownej Olubayo budziła czystą fascynację. Wrócił na swoje miejsce.
- Bardzo się cieszę, że udało Ci się uwić tutaj tak wspaniałe gniazdo. Tylko patrzeć mości Horace aż jakaś białogłowa się pojawi i gromadka dzieci.- wtrącił i zamoczył usta w aromatycznej herbacie, którą został poczęstowany. Wiele bił naparów herbacianych ale ta wyjątkowo pobudzała smaki. Gdy Richelieu opowiadał o tej mieszance, którą właśnie byli jego gość słuchał go niczym pilny uczeń swego nauczyciela.
- Żałuję, że ja nie mam zbyt wiele takich rzeczy u siebie z podróży. Chyba jednak nie potrafię trzymać rzeczy.- powiedział niemal jakby do siebie, gdy Horace skończył mówić. Spojrzał na swego serdecznego przyjaciela..- Jedno jest pewne, potrafisz nie tylko przyjąć gościa ale także zabawić go rozmową, jakże dobrze Cię mieć stary druhu. Samotność nie bywa wtedy tak straszna i nie doskwiera człowiekowi.- dodał kosztując przekąski.
- Lecz jeno mów mi żywo jakie plany masz szanowny Kawalerze? Bo ja snuć na razie ich nie mogę. Życie publiczne mnie wciągnęło.
(-) Jacques B. Chauve-Souris

Navigare necesse est, vivere non est necesse



Sa Chevalerie Jacques Blaise de la Maison de La Chauve-Souris



Rysunek

Antoine Iaboille   Horace Richelieu   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-01 17:05:21

Odpowiedz
Kawaler Horace Richelieu w zamyśleniu patrzy w padający deszcz, niczym w kule magika albo innej cyganki. Zimny wiatr zaczął delikatnie przemykać przez posiadłość Marynarza. Sądząc po minie, zdecydował już swe następny krok. Nim zaczął mówić, wziął łyk herbaty i ugryzł kanapkę.
Zimny wiatr i deszcz wskazał mi kierunek, Jacquesie. Skonfrontuje się z swoim odwiecznym strachem, moim nemezis. Zimą, śniegiem i lodem, który łamie się pod twymi stopami, gdy jesteś zbyt pewny siebie. Zaplanuje swą podróż, udam się do Kotliny Edelweiss! Jeśli tam dotrę oraz przeżyje, napiszę Ci pocztówkę, choć nie wiem kiedy przyjdzie, jeśli będzie taka możliwość. Jeśli nie, to kupię jakiś prezent.
Horace Richelieu wstał, gdy zjadł i wypił co swoje. Stanął w deszczu, pozwolił aby błogosławieństwo i przekleństwo mórz umyło, skupiło jego myśli. Po tym małym rytuale, zaprosił swego serdecznego przyjaciela do swego domostwa. Wewnątrz razem usiedli na fotelach przy kominku, który kominek jest ogrodzonym przez ’ekran’ z szkła. Ciepło nadal się przedostaje, ale jest mniejsze prawdopodobieństwo, iż się coś zapali. Aby zapełnić ’pustą przestrzeń’ między ich rozmową, podał Jacquesowi fajkę, już nabitą oraz podpaloną.
Jeśli chodzie o małżeństwo, również myślę o tym, ależ nie chciałbym zostawiać dzieci na dłuższe okresy czasu, jak moje morskie wojaże lubią się przedłużać. Ale patrząc z drugiej strony, może gdy nasze dzieci podrosną, będę zabierał je na ich podróże. Będą odkrywać czar poznania, i ciekawości, jak ich starzec.
Mówi zamyślonym głosem Rycerz Richelieu. Również pali fajkę, ale jej zapach zdradza eukaliptus i jakieś inne ziele.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Oficjalny klon Szarej Przystani   Antoine Iaboille   Jacques B. Chauve-Souris   Guy d’Oùpaint   Siobraux Courva-Yebana   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-01 20:19:54

Odpowiedz
Zakończenie RP z powodów fabularnych. Opis zostanie poddanych na dniach bądź godzinach. w zależności jak szybko poznajduję jakieś ładne grafiki
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Guy d’Oùpaint   Siobraux Courva-Yebana   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-22 13:58:52

Odpowiedz
Horace Richelieu metodycznie i powoli kupował kolejne łany prywatne, aby połączyć je z królewskimi ziemiami, na których powstała małą wieś. Swymi podróżami ’biznesowymi’ wewnątrz ukochanej Lumerii i za granicą, sprowadził pracowników. Upadłych farm ze całego kraju Lumerii w celu zapewniana im stałego, dobrego wielu na wiele pokoleń, gdyż dobry pracownik to zadowolony pracownik- dlatego zapewnia im dobrą pracę, nowoczesnymi narzędziami i dosyć dobre domy. ’Wójtem’ jest Austro-Węgierski były wójt-podskarbi Juhász Krisztofer, który jednocześnie jest zarządcą majątku Horace Richelieu podczas jego nieobecności. O to zdjęcia jednego z domku i wójta.

Rysunek

Rysunek

Na polach uprawia się żyto, chmiel i pszennicę w proporcjach 1/3. 1/3 i 1/3, a ten 1% został zagospodarowany dla Olubayo, która została aby doglądać budowy farmy i pomagać na początku z uprawą przez wynalezienie specjalnego nawozu, po czym wyruszyła do Monarchii Austro-Węgierskiej, gdy uznała, że wójt sobie poradzi. Juhász Krisztofer wydał od razu dwa dekrety, budowę młynu wodnego i browarni, która będzie produkować własny trunek mości Kawalera Horace Richelieu. Dzięki czasowi, to wszystko wybudowano i zaczęło efektywnie działać

Rysunek

Na razie fabryka i degustatorka jest mała, ale z charakterem ’beczkowym’. Niestety, nie ma jeszcze alkoholu, ale zapewne za niedługo pojawi się kilka beczek, ale tajemnica piwa jest strzeżona bardzo dobrze, a raczej piw. Tutaj cały na biało, dosłownie, wchodzi Edelweisski browarmistrz Adolf Brror, który pilnuje całego planu wójta.

Rysunek

Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Guy d’Oùpaint   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-22 16:36:14

Odpowiedz
Pan wójt ma strasznie groźną minę, ale dzięki temu to chyba łatwo u was o porządek. Chętnie napiłbym się tego piwa, uwarzonego według pilnie strzeżonej receptury. Można liczyć na degustację?
Guy d’Oùpaint
Strażnik Pieczęci
nikt nie polubił wypowiedzi
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-22 16:40:13

Odpowiedz
Guy d’Oùpaint napisał(a):
Pan wójt ma strasznie groźną minę, ale dzięki temu to chyba łatwo u was o porządek. Chętnie napiłbym się tego piwa, uwarzonego według pilnie strzeżonej receptury. Można liczyć na degustację?


Juhász Krisztofer zdejmuje delikatnie swą czapkę i kłania się delikatnie, mówi dosyć niepewnie.
-Cóż, drogi Guyu. Natura nie była łagodna dla mnie, ale za to staram się być najlepszy jak mogę w byciu Wójtem i Podskarbim, a raczej tym pierwszym. Piwo na otwarciu części degustacyjnej będzie za darmo i ma być zgodnie z zamysłem 20 beczek, 4 różne piwa.-
Zakłada czapkę powoli i patrzy na biednych chłopów, którzy przyszli co dopiero i dzięki Olubayo, zorganizowali sobie mniej więcej życie. Jest w tym coś smutnego. Zwraca się do Strażnika.
-Czy dałoby się przygotować jakieś powitanie dla tych biedaków? Przybyli daleką drogę, choćby kilka koszy i mały komitet, aby poczuli się jak w domu. To się im przyda, są zagubieni w sercu, jak ja kiedyś byłem.-
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Guy d’Oùpaint   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-22 17:10:25

Odpowiedz
Horace Richelieu napisał(a):


Juhász Krisztofer zdejmuje delikatnie swą czapkę i kłania się delikatnie, mówi dosyć niepewnie.
-Cóż, drogi Guyu. Natura nie była łagodna dla mnie, ale za to staram się być najlepszy jak mogę w byciu Wójtem i Podskarbim, a raczej tym pierwszym. Piwo na otwarciu części degustacyjnej będzie za darmo i ma być zgodnie z zamysłem 20 beczek, 4 różne piwa.-
Zakłada czapkę powoli i patrzy na biednych chłopów, którzy przyszli co dopiero i dzięki Olubayo, zorganizowali sobie mniej więcej życie. Jest w tym coś smutnego. Zwraca się do Strażnika.
-Czy dałoby się przygotować jakieś powitanie dla tych biedaków? Przybyli daleką drogę, choćby kilka koszy i mały komitet, aby poczuli się jak w domu. To się im przyda, są zagubieni w sercu, jak ja kiedyś byłem.-


Oczywiście! Proszę brać z spiżarni mojej siedziby tyle ile trzeba. Poproszę służki, aby przygotowały kosze z jedzeniem dla robotników.
Guy d’Oùpaint
Strażnik Pieczęci
Horace Richelieu   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-22 18:46:02

Odpowiedz
Juhász Krisztofer podziękował najmocniej, zniżając się do pasa i poszedł wraz z mości Strażnikiem do jego domu, aby odebrać koszę. Zatrudnił po kilku młodzieńców, aby mu pomogli nieść kosze powitalne i dwie kobiety, aby były ów ’komitetem’.
Według relacji ’Wójta’ Juhásza, mieszkańcy wioski byli zaskoczeni podarunkiem, ale nie mniej wdzięczni i poczuli się lepiej. Sam ’Wójt’ również się uspokoił widząc ich radosne miny, ale musiał wrócić do pracy. Wydał wypłaty i ruszył do ksiąg, aby zaplanować również nowe inwestycje na przyszłość- wstawił w kolumny rachunkowe nową linijkę nazwaną ’inwestycje’.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Antoine Iaboille   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-22 18:59:57

Odpowiedz
Horace Richelieu i Olubayo przybyli do Królestwa Lumerii zaledwie godzinę temu, ale prężnym galopem na Płomyku pędzili ku swej rezydencji.
Na farmie dzień pracy się kończył dawno, a chłopi wraz z Wójtem Juhászem Krisztoferem przygotowali piwowarnie na wielkie otwarcie pierwszej profesjonalnej Browarni na terenie Królestwa Lumerii- nieśli razem zakupy, zachęcali do przyjścia rozmawiając z ludźmi, bądź zostawiając listy-ulotki w skrzynkach pocztowych.

Gdy pierwsi ludzie wchodzą przez drzwi, czują zapach świeżej, porządnie przypieczonej kiełbasy, muzyki chłopskiej i estetyki rycerskiej. Na ścianach stare miecze, na manekinach zbroję rycerskie trzymające kufle piwa, na głównych ścianach gonfalony w kształcie herbu rodowego Richelieu.

Obecnie są dostępne tylko trzy piwa z czterech:
’Wiśnia Księżniczki’-Ale (wyższej fermentacji) o zapachu wiśni z chmielem, smak delikatnie wiśniowo-ziołowy.
’Orański Hrabia’-Ale o ciemnopomarańczoewym wyglądzie i o smaku pomarańczy z żytem.
’Królewski Czarny’- Ale o czarnym kolorze i smaku borówki, jednakże o wielu mniejszych aromatach.
Każde z tych piw ma jeden główny motyw, ale można wyczuć również inne aromaty przy dobrym skupieniu.
Ostatnie cztery są otoczone wstążką z napisem ’Rycerz Richelieu. Otwierany tylko pod sam koniec imprezy!’

Ale główną gwiazdą jest Horace Richelieu, który ubrany w pełną rycerską zbroję płytową nosi z dumą złoty wieniec laurowy z dwoma gałązkami (jego złota mitra szlachecka), które się łączą na bokach tworząc taki ’kosz’. Olubayo stoi koło niego, ubrana tak samo jak zwykle

-Wasze zdrowie, przyjaciele!!-
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-24 18:05:23

Odpowiedz
Alfred nie mógł przepuścić takiej okazji. Ubrany jak to często w jego zwyczaju bywa w sarmacki kontusz, jego ulubiony, chociaż nieszczególnie przez niego doceniany w innych częściach mikroświata. U boku dobrał sobie sejmitar, bo pomimo tego, że uwielbiał średniowieczną broń, to jednak szabla szlachecka wydawała mu się zbyt pospolita, dlatego zawsze miał przy sobie albo tę broń białą. Czasami sięgał jeszcze po bułat, ale tylko gdy sytuacja wymagała od niego trochę większej powagi. Zazwyczaj na uroczystości wagi państwowej bądź też pogrzeby. Przechodząc przez bramę, wyczuł od razu symfonię zapachów, która sprawiła, że nie patrząc na boki ruszył w stronę szeroko otwartych drzwi, z których unosiła się pomarańczowo-wiśniowa woń, przepleciona zapachem stali. Ach, ten zapach sprawiał, że coś odzywało się w jego duszy i wołało. Wołało go głośno i wyraźnie...
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
Antoine Iaboille   Horace Richelieu   
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
2022-04-24 18:17:01

Odpowiedz
Wcale się nie mylił, po chwili ktoś szarpnął go za ramię i pociągnął do środka.
- No chodź wreszcie, nie marudź - powiedział ciągnący go. Nie poznał w nim nikogo znajomego, ale nie wyglądał na kogoś kto ma złe zamiary.

Wchodząc do środka Alfred usłyszał nie tylko symfonię zapachów, ale również kolorów. Jego oczom ukazały się stonowane wnętrza, których z pewnością nigdy nie zapomni, a także dźwięków jakie panowały w piwiarni. Chlupot nalewanych kufli należał do dominujących, ale z pewnością nie jedynych. Dźwięk wznoszonych toastów i głos gospodarza idealnie współgrały tworząc co prawda nie melodię, ale bardzo przyjemną harmonię. Nie mógł się powstrzymać, aby nie podejść do gospodarza.

- Ależ tu pięknie! - Alfred podszedł do gospodarza - Czołem! - po chwili dodał, zapominając, że w sumie to wypadałoby się przywitać.
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
Antoine Iaboille   Horace Richelieu   
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
2022-04-24 18:32:18

Odpowiedz
Alfred Fabian von Tehen-Dżek napisał(a):
Wcale się nie mylił, po chwili ktoś szarpnął go za ramię i pociągnął do środka.
- No chodź wreszcie, nie marudź - powiedział ciągnący go. Nie poznał w nim nikogo znajomego, ale nie wyglądał na kogoś kto ma złe zamiary.

Wchodząc do środka Alfred usłyszał nie tylko symfonię zapachów, ale również kolorów. Jego oczom ukazały się stonowane wnętrza, których z pewnością nigdy nie zapomni, a także dźwięków jakie panowały w piwiarni. Chlupot nalewanych kufli należał do dominujących, ale z pewnością nie jedynych. Dźwięk wznoszonych toastów i głos gospodarza idealnie współgrały tworząc co prawda nie melodię, ale bardzo przyjemną harmonię. Nie mógł się powstrzymać, aby nie podejść do gospodarza.

- Ależ tu pięknie! - Alfred podszedł do gospodarza - Czołem! - po chwili dodał, zapominając, że w sumie to wypadałoby się przywitać.


-Witaj, drogi przyjacielu Alfredzie! Mam nadzieję, że dobrze będziesz się bawił, i długo, albowiem główny zawodnik czeka-Ściska jego rękę mocno, pokazując drugą ręką na ostatnie 5 beczek piwa z wstążką-Lagier, który czeka na tych najwytrwalszych zawodników!


Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Alfred Fabian von Tehen-Dżek   Antoine Iaboille   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-24 18:48:24

Odpowiedz
- Zapowiada się wobec tego dłuuuuga noc - uśmiechnął się Alfred ośmielony uściskiem i uśmiechem gospodarza - Widzę, że trunków to tutaj nie brakuje, nie mogę się już doczekać, aż spróbuję hrabiowskiego. - Alfred rozejrzał się po okolicy - Dałoby radę jakoś tak po znajomości, do kolejki się wcisnąć? :D
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
Horace Richelieu   Antoine Iaboille   
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
2022-04-24 19:46:12

Odpowiedz
Alfred Fabian von Tehen-Dżek napisał(a):
- Zapowiada się wobec tego dłuuuuga noc - uśmiechnął się Alfred ośmielony uściskiem i uśmiechem gospodarza - Widzę, że trunków to tutaj nie brakuje, nie mogę się już doczekać, aż spróbuję hrabiowskiego. - Alfred rozejrzał się po okolicy - Dałoby radę jakoś tak po znajomości, do kolejki się wcisnąć? :D


Horace Richelieu się rozejrzał i zaprowadził swego przyjaciela na bok, tam, gdzie jest małe pomieszczenie. W środku jest miękkie, długie siedzenie (coś w stylu kanapy), a w ścianie po specyficznym uderzeniu w deski ujawniły się trzy beczki z piwem, które są podawane we barze
Proszę sobie nalewać i nikomu o tym nie mówić, kto nie będzie godny zaufania! To jest moje prywatne pomieszczenie, Alfredzie. Dobrze?
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Alfred Fabian von Tehen-Dżek   Antoine Iaboille   Guy d’Oùpaint   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-24 20:01:02

Odpowiedz
Alfred uśmiechnął się do Horacego - Się rozumie, mi można zaufać - Alfred skorzystał z zapasów, ale tylko w niewielkim stopniu, po czym wyszedł z pomieszczenia i ustawił się w kolejce, aby zdobyć więcej trunku, nie naruszając szczególnie gospodarskiej rezerwy. Symfonia smaków dopełniła cały koncert doznań zmysłowych, jakie spotkały tutaj Alfreda. Z pewnością zagości tutaj jeszcze niejeden raz.
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
Horace Richelieu   Antoine Iaboille   Guy d’Oùpaint   
Alfred Fabian von Tehen-Dżek
2022-04-24 20:08:56

Odpowiedz
Horace Richelieu ogłosił, iż nadeszła druga tura degustacji, tym razem piwa markowanego samym imieniem Horace Richelieu- ’Kawaler Richelieu’. Tym razem nie w piwowarni, a w jego ogrodzie, gdzie ustawiono kilka beczek i kubki piwa, oraz cały koszyk przekąsek od Olubayo.
Lagier ’Kawaler Richelieu’ jest niskiej fermentacji. Słód żytni dodaje gładkości, lekko pikantności i ’kisielowatość’. Chmiel dodaje ziołowy posmak, kolor jest głęboki burgudzki, taki czarny
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Guy d’Oùpaint   Siobraux Courva-Yebana   Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-25 17:22:31

Odpowiedz
Horace Richelieu sprząta dokładnie swój ogródek i piwowarnie, albowiem jego ludzie już mają sporo pracy przy polach, księgach albo ziołach. Znalazł kilka rzeczy, które zostały przez solidną zabawę. Odpoczął sobie przechodząc się po mieście i próbował znaleźć właścicieli rzeczy zaginionych. Niektóre się udało odzyskać, a niektóre nie. W domu je rozda swoim ludziom, aby je spożytkowali w jakiś sposób, ale za nim wróci do swej posiadłości, skoczył do biura architekta, aby rozejrzeć się za projektem małego domu dla swej medyczki z dalekich lądów
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Antoine Iaboille   
nieaktywny mieszkaniec
2022-04-26 12:35:12

Odpowiedz
’Wójt’ Juhász Krisztofer, który zajmuje się finansami każdego dnia, ale znajduję czas, aby doglądać ziemie i ludność na terenie majątku Horace Richelieu ’Nowa Wioska’, ale ostatnio zauważał jak zaczyna z prądem morskim pojawiać się piasek na najmniej ’możliwym zagospodarowania’ kawałku ziemi, więc tylko powiadomił o tym swego Pana i nic z tym nie zrobił. Horace Richelieu myślał, co powoduje taki ’fenomen’. Do portu Nowej Precelkhandy przybyła łódź cywilna w stylu Federacji Al Rajn
Rysunek
Po przybyciu do portu ’nietypowego statku’, Służba Ochrony Nabrzeża zebrała się szybko do grupki podekscytowanych ludzi, którzy w swoim języku i na kolanach podnoszą dłonie do nieba coś mówią, ale głośno. Nagle z środka łodzi wychodzą zwierzęta, małe stado kóz i owiec. Jeden z farmerów zajął się przy zwierzętach, nim przybyli dodatkowa obstawa. Portowi z pomocą Doków próbują się porozumieć, ale dopiero przełom stanowi młody mężczyzna, który zna francuski. Nazywa się Shabla Haasman Dar, przewodzi grupą ’podróżników’, którzy szukają domu przez długie tygodnie, płynąc za piaskami domu.
Rysunek
Nadbrzeże polecił, aby udać się z całą grupą do Horace Richelieu, który ma ’pustynie’ na swej posesji. Shabla Hassman Dar udał się wraz z grupą do posiadłości Kawaler Richelieu, który przywitał ich z ciepłą herbatą miętową, gdyż usłyszał od wieśniaków opowieści o tych niezwykłych ludziach. Z pomocą mieszkańców, Horace Richelieu i Juhász Krisztofer, mogli szybko rozłożyć obozowisko i przygotować zagrody dla ich kóz i owiec poza ’małym domem’ Al-Rajńskich przyjaciół.
Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Siobraux Courva-Yebana   Henryk I Krzysztof   Antoine Iaboille   Alphonse de Couervichon   Guy d’Oùpaint   Jean Pierre Dolin   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-05-16 08:33:11

Odpowiedz
’Wójt’ Juhász Krisztofer utworzył osobną księgę gospodarczą dla nomadów za prośbą Shabla Haasmana Dara, gdyż jego ludzie są bardzo zaradczy i przedsiębiorczy. Sami przedają wełnę i mleko na miejscowym rynku, i jak się okazało, wyruszyli z Horacym Richelieu zza morze, aby pohandlować. Uzupełnia ją regularnie Shabla, oddając Krisztoferowi poświadczeniami zakupu/sprzedania.

Za przysługi z mieszkańcami pobliskiej wioski i z pomocą Horacego, zmienili swe nomadzkie obozowisko w małą wioskę. Domy zostały zrobione z twardej gliny, a dach z desek. Tak samo okna. Na samym środku powstał rynek miejski osłonięty przez stanowiska handlowe na bazarze.

Ci mieszkańcy Al-Rajn, którzy poświęcali życia karierze wojskową zaczynają myśleć nad propozycją powstania gwardii dla Horacego Richelieu, aby ich talent się nie stępił
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Siobraux Courva-Yebana   AleksanderNovak   Alphonse de Couervichon   Antoine Iaboille   
nieaktywny mieszkaniec
2022-05-21 21:30:09

Odpowiedz
Horace Richelieu napisał(a):
’Wójt’ Juhász Krisztofer utworzył osobną księgę gospodarczą dla nomadów za prośbą Shabla Haasmana Dara, gdyż jego ludzie są bardzo zaradczy i przedsiębiorczy. Sami przedają wełnę i mleko na miejscowym rynku, i jak się okazało, wyruszyli z Horacym Richelieu zza morze, aby pohandlować. Uzupełnia ją regularnie Shabla, oddając Krisztoferowi poświadczeniami zakupu/sprzedania.

Za przysługi z mieszkańcami pobliskiej wioski i z pomocą Horacego, zmienili swe nomadzkie obozowisko w małą wioskę. Domy zostały zrobione z twardej gliny, a dach z desek. Tak samo okna. Na samym środku powstał rynek miejski osłonięty przez stanowiska handlowe na bazarze.

Ci mieszkańcy Al-Rajn, którzy poświęcali życia karierze wojskową zaczynają myśleć nad propozycją powstania gwardii dla Horacego Richelieu, aby ich talent się nie stępił


Serdecznie doradzam ostroznosc w postepowaniu z mieszkańcami Al-Rajn.

Przypominam sobie, jak braliśmy z wandejskimi i gnomimi towarzyszami udział w rewolucji komunistycznej w Al-Rajn. Nie wyszło nam to na zdrowie. Sam zostałem rytualnie ścięty mieczem na miejskim rynku w Al-Ri.
kpt. Alphonse baron de Couervichon

Strażnik Elegancji
Pierwszy Mer Couervichon
Prezes Paronama / Couervichon Empire Holding
Dowódca Piechoty Jeziornej
Laureat Złotej Piki Aktywności
I innych cudowności
Horace Richelieu   Siobraux Courva-Yebana   Henryk I Krzysztof   Antoine Iaboille   
Alphonse de Couervichon
2022-05-22 02:51:28

Odpowiedz
Alphonse de Couervichon napisał(a):
Sam zostałem rytualnie ścięty mieczem na miejskim rynku w Al-Ri.


niech ukamieniuje niewolnika ten, kto nie został rytualnie ścięty w alrajnie.
Jean-Marie Le Pénis
obywatel


Znany drzewiej jako Henryk I Krzysztof, Pierwszy Król Lumerii, Trzynasty Król Baridasu.

właściciel zakładów kamieniarskich Pierres du Pénis Entreprise Unipersonelle à Responsibilité Limitée
prezes holdingu Génitaux Société Faîtière

Pierres du Pénis. Z nami każdy kamień jest szlachetny
Horace Richelieu   
Jean-Marie Le Pénis
2022-05-22 22:25:45

Odpowiedz
Alrajańskie Centrum Kulturowo-Społeczne nie służy tylko jako zacieśnianie więzi z lokalną społecznością, ale również zdobywanie przydatnych kontaktów z innych miast. Tak o to długą drogą rozmów, mordobić i alkoholu, w końcu zdobyli tego co chcieli- trochę uzbrojenia. Przywódcą Zbrojnego Półku Półksiężyca i Lasu został Ibrahim Adel, były dowódca straży prezydenckiej. Postanowił tym razem strzeć dobrotliwego Kawalera Horacego Richelieu przed bandami rabusi i bezwstydnych rozbójników, którzy zamierzają podnieść rękę na ich dobroczyńcę. Są jak słonie, długo nie zapominają uraz i dobrych czynów, które zostały im zrobione
Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Alphonse de Couervichon   Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-05-23 20:57:02

Odpowiedz
Olubayo wyjechała za miasto za prośbą Kawalera Horacego Richelieu, aby oswoić dziką kobyłę dla Płomyka, dla kontynuowania rodowodu złotego konia o trochę ciemniejszej grzywie i ogonie. Dzikie Konie zawsze były na wyspie, a oswojenie ich było uznawane za jednym z najcięższych osiągnięć w życiu, gdyż to konie dzikie, wybredne i lubiące swoje gonitwy, ale przy staraniu człowieka i wytrzymałości można było zaimponować takiemu koniowi.

Konie i kołyby lumeryjskie mają jasną sierść, a ogony i grzywy są w różnych odcieniach czerni, dlatego Olubayo szuka najbardziej zbliżonego do tego, co miała Płomyk.

W tym czasie Horace Richelieu wraz z pomocą swoich chłopów rozmontowali szałas, a następnie budują jej mały domek, na 15 metrów kwadratowych. Pokój dzienny połączony z kuchnią i jadalnią. Większym pokojem sypialnianym, i pokojem z kotłem, gdzie może w spokoju eksperymentować.

Powróciła z dobrą klaczą po około 4 dniach, a gdy ujrzała domek, aż się popłakała z szczęścia, tuląc każdego robotnika. Horace Richelieu tylko się uśmiechnął spokojnie

Horace Richelieu:Zasłużyłaś na to, mości Olubayo!
Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Siobraux Courva-Yebana   Alphonse de Couervichon   Antoine Iaboille   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-06-01 09:22:52

Odpowiedz
To tak zwana ’dacza’!

Le datscha.
kpt. Alphonse baron de Couervichon

Strażnik Elegancji
Pierwszy Mer Couervichon
Prezes Paronama / Couervichon Empire Holding
Dowódca Piechoty Jeziornej
Laureat Złotej Piki Aktywności
I innych cudowności
Horace Richelieu   
Alphonse de Couervichon
2022-06-01 12:47:09

Odpowiedz
Aktualizacja z dnia 13.06.br, kamienne drogi i dom wójta. Baronet

Przejście z Kawalera na Barona Majątku ’Nowa Wioska’ było wielkim zaskoczeniem dla mieszkańców posiadłości królewskich Horacego Richelieu, jednakże oznaczało to również większy budżet dla ’Wójta’ Juhásza Krisztofera, który został przeznaczony na polepszenie jakości życia mieszkańców.

Część funduszy ’Nowej Wioski’ przeznaczono na budowę kamiennej ścieżki z miasta, do posiadłości Barona, do dwóch małych wiosek, do pól uprawnych i do młyna, w którym produkują mąkę na sprzedaż.


Rysunek

Wójt za zasługi w zarządzaniu majątkiem ’Nowa Wioska’ uzyskał własny dom w ramach podziękowania, który został wybudowany zgodnie z pomysłem Horacego Richelieu. Ma tam własne biuro i bibliotekę, gdzie oprócz książek będzie mógł potrzebne dokumenty. Jeśli będzie chciał się rozwijać, to ma poddasze malarskie, ot tak z serca.

Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Guy d’Oùpaint   Alphonse de Couervichon   Siobraux Courva-Yebana   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-06-13 10:56:42

Odpowiedz
Aktualizacja z dnia 17.06.br, rozwój wiosek. Baronet, część 2 i przed ostatnia

Część pierwsza, 14-16

Aljaranie i Lumerczycy spod majątku ’Nowa Wioska’ się nawet zaprzyjaźnili i postanowili sobie nawzajem pomóc, aby przyciągnąć rozwój do swych wiosek. Przedstawiciele obydwu wiosek spotkali się z wójtem Juhászem Krisztoferem, aby porozmawiali o możliwym rozwoju majątków sług Barona Horacego Richelieu. Mieli przygotowane kilka projektów, które by wiązały obie wioski w bardziej profesjonalne relacje. Alrajańczycy udostępnią, będą rozwijać i budować kanały irygacyjne, a dodatkowe zboża będą udostępniane dla aljarańskich piekarzy, którzy będą sprzedawać swe wypieki w Nowej Precelkhadzie, Konfederacji Górskiej i Couervichonie. Zyskiem będą się dzielić w 50/50, a jeśli chodzi o relacje w drugą stronę, to aljarańskie kozy i krowy dają dobre mleko, ale nikt nie chcę ich kupować za sprawą braku pasteryzacji, a taką usługę mogą zapewnić lumerczycy. I taka sama zasada, 50/50.

Część druga i ostatnia. Lepsze warunki życia

Pierwsze większe zyski z obydwu grup zachęciły mieszkańców do rozbudowy swoich domów, ulic i kultury miejskiej. Aljarańczycy upodobnili swoją wioskę do tej, której mieli z Al-Rajanie, natomiast lumerczycy zrobili sobie milszą, bardziej gładką architekturę i węższe uliczki

Rysunek

Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Siobraux Courva-Yebana   Guy d’Oùpaint   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-06-17 19:28:49

Odpowiedz
Chciałbym tam chyba pojechać na wakacje
Guy d’Oùpaint
Strażnik Pieczęci
nikt nie polubił wypowiedzi
nieaktywny mieszkaniec
2022-06-17 21:33:51

Odpowiedz
Guy d’Oùpaint napisał(a):
Chciałbym tam chyba pojechać na wakacje


I połączyć to z grylem
kmdr por. Siobraux wicehrabia Courva-Yebana
minister, fabrykant, dowódca MW
menedżer IG Farben Calcio Couervichon
nikt nie polubił wypowiedzi
Siobraux Courva-Yebana
2022-06-17 21:48:07

Odpowiedz
Siobraux Courva-Yebana napisał(a):


I połączyć to z grylem


I zwiedzić lokalne browar i winnice.
Guy d’Oùpaint
Strażnik Pieczęci
nikt nie polubił wypowiedzi
nieaktywny mieszkaniec
2022-06-17 21:52:40

Odpowiedz
Aktualizacja z dnia 06.07.br,, ostatnia część Baroneta. Rozłam u Natanów

Natańscy Szaroprzystańczycy mają w miarę ukształtowane relacje i związki ekonomiczne-zawodowe, gdy Natańczycy w Nowej Precelkhandzie nie są tak pokojowo nastawieni, a współpraca występuje tylko w obrębie ręką i broń. Według opowiadań rodzin, ich wojna trwa tak długo jak pamiętają, a musieli przejść na inny sposób zarobku, gdyż grabież nie jest opłacalna do szkód. Przy czym każda z trzech rodzin sprzedaję inne rzeczy- jedna meble, druga skorupiaki jak krewetki czy kraby, trzecia własne zdolności, a czwarta produkty artystyczne.

Wiele razy Służba Ochrony Nadbrzeża musiała uspokajać krew Natańską, a czasami nawet kogoś pojmowali na dołek na kilka godzin, a nawet kiedyś całe rodziny. Wszystko by się normalnie toczyło, gdyby nie pewna potyczka, która odbyła się na łanach Barona Horacego Richelieu.

Olubayo i wieśniacy zawiadomili straż, a oni swego pana o odbywającej się potyczce w lesie blisko wybrzeża należącego do Barona. Ten ruszył z swoim zbrojnym pułkiem Półksiężyca na swoim koniu, aby zaprzestać tej burdy na jego ziemiach. Al-jarańczycy dołączyli się za nimi tuż później, gdyż żadnej bijatyki nie odmówią.

Baron Horace został powitany lecący toporami, które odbiły się od jego zbroi. Przestraszeni, ubranie czarne kolczugi Natańczycy wycofali się coraz bliżej statków, zostawiając na pastwę losu wielu młodych mężczyzn i kobiet. Niebiescy wojownicy błogosławili godność Barona, którego zbroja została mocno oznaczana, a jego miecz jest krwawy i ocieka krwią. Ostatnim jego czynem trzeba było zdecydować co zrobić z jeńcami....


Nowi podwładni

Szala Szczęścia uśmiechnęła się do czarnych marynarzy, gdyż mogli zostać przy życiu, ale muszą odpracować na warunkach innych podwładnych- muszą złożyć osadę przy morzu, własnych rynek i zacząć pracę. Od zera. Muszą odpłacić szkody, takie jak naprawa zbroi Barona i jego pułku.

Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Jacques B. Chauve-Souris   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-07-06 13:53:25

Odpowiedz
Nasharat alrisalat mae alriyah alramlia, czyli złoty list ukryty w piasku.

Nie małą anomalią w okolicy domu Sławetnego Raferiana de Loup-Blanc okazał się piasek, który przynoszą wiatry jak było u Barona Horacego Richelieu, nim przybyli Al-Rajańczycy. Minęło kilka dni spokoju, gdy ani piasku, ani al-rajańczyków widać nie było, więc można byłoby zapomnieć o sprawie...gdyby nie list, ukryty po środku piaskowych, przy lotnych ’górek’. Jego służba przyniosła list, który jest bardzo wyschnięty list o fioletowej pieczęci z tugrą (herb aljarański), niestety nie ma w okolicy żadnego znawcy języka arabskiego, aby rozczytać właściciela listu, bo wewnątrz nie było wyszczególnionego nadawcy.

Złoty papier, farbowany i tusz do pióra o wysokiej jakości, pismo lekkie i energiczne, pisała młoda kobieta.

’Sławetny Baronecie i Trubadurze Raferianie de Loup-Blanc, Pana sława i postać sprawiła wiele przyjemnych plotek oraz wzorowania w sprawie odwagi oraz szczerości, dlatego chciałabym Pana zaprosić do Al-rajańskiej miejscowości w włościach królewskich Barona Horacego Richelieu z powodu wybrania mej osoby (oficjalnie) na Kafara Sharuli, gdyż tak się nazywa miasteczko, którym ciepłym sercem i matczyną ręką opiekuje się od przybycia na lumeryjską ziemię. Na dnie koperty się znajduje prezent od mnie, jako rozpoczęcie wakacyjnej wizyty, o którą bardzo błagam u Pana w moim domu, znajduję się pierścień mej produkcji. Niech wieczny Bóg Alladun błogosławi cię swymi promieniami, Barunit Raferian de Loup-Blanc.’


Rysunek
https://ottomania.pl/wp-content/uploads/2019/06/srebrny-pierscien-z-szafirem-2.jpg
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Jacques B. Chauve-Souris   Siobraux Courva-Yebana   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-07-17 15:22:13

Odpowiedz
Rysunek

Raferian de Loup-Blanc dopiął otrzymany srebrny pierścień do swojego łańcuszka z medalionem i całość założył na szyję. Przejrzał się w lustrze. Do nowego stroju z czarnej skóry srebro ładnie się komponowało, zaś niebieski kamień szlachetny pasował do jedynego nie zasłoniętego łatką oka.

Po paru dniach spędzonych w Domu Herbaty i kolejnych kilku w swojej Hucie i okolicach, podczas których dumał nad tajemniczym pierścieniem, nie zdecydował się go założyć na palec. Słyszał o za dużej ilości dziwów w życiu, (a nawet kilka z nich spotkał na swojej drodze), aby ot tak sobie założyć przedmiot nie do końca znanego pochodzenia i otoczony co najmniej aurą tajemnicy.

Zebrał jedną kompanię swoich wiernych choć nie wysokich (i brodatych co do jednego) jegrów, wsiadł do Panzer Wrotki i w niej na czele poprowadził ich na stację w Couervichon. Wrotka trafiła na lawetę podpiętą pod skład z raferianowym działem kolejkowym Lady Galadriel, a dzielni wojacy wygodnie rozlokowali się zajmując kolejne dwa wagony pasażerskie. Raferian dał sygnał radiotelegrafiście w wagonie sztabowym by odjeżdżali gdy tylko nadzór ruchu da mi zielone światło, oraz poprosił o zaparzenie zielonej jaśminowej herbaty, której zapas wybłagał w Domu Herbaty.

Wyznawał zasadę, że jak podróżować to z klasą. Zawsze na południu obstawa się może przydać, gdyby trzeba było skrzyknąć jakieś polowanie, a jeśli nawet nie, to pomyślał, że jego ludziom wycieczka w ciekawe miejsce dobrze zrobi. W razie polowania wziął ze sobą swój kriegsmesser oraz muszkiet, w razie leżenia bykiem słomkowy kapelusz, zaś na okoliczność wieczornej kolacji białe kimono. Wśród rzeczy osobistych, oprócz tajemniczego listu, miał także prezent dla gospodyni z racji tego, że byłoby głupio przyjeżdżać z pustymi rękoma.

Gwizdek kolejowy dał sygnał do wyjazdu, w stronę stolicy, akurat gdy Przemyślny Szlachcic otrzymał swoją herbatę, siedząc obok swojej 21 metrowej armaty. Jak sam przyznał, chciał poczuć wiatr we włosach, w czasie podróży. Odkąd tylko położono w Lumerii tory, niezmiennie za każdym razem starał się choć część podróży spędzić gdzieś gdzie czułby pęd powietrza i gdzie widoku nie ograniczała by szyba okna przedziału pasażerskiego. No i tak też się bardziej czuło, że bierze się udział w przygodzie.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Siobraux Courva-Yebana   Jacques B. Chauve-Souris   Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-07-26 18:26:10

Odpowiedz
Postacie tła, które...wydają się mieć jakieś przeznaczenie.

Czasami tak bywa, że ludzka intuicja jest zagłuszana przez serce, które się pręży do miłości, piękna świata i szumu morza, a czasami umysł ’wymazuje’ tą intuicję pozornym twierdzeniem ’to nie ma sensu, zapewne o coś innego chodzi’. Tak właśnie było- praca, wracanie do pełnego zdrowia, firma, obronność kraju...a ci Al-Rajanie w tle zawsze. Nie ważne, czy to była praca, budynki czy ulicę. Gdy jedziesz koleją, widzisz piękne rumaki i typowe, czarno, brązowe bądź orzechowe Al-rajańskie sułtany, pod którymi coś się lśni.

W końcu trzeba było wejść do przedziałów kolejowych.

Jeden z twoich jagierów czyta jakąś książkę-co jest raczej rzadko spotykane wśród żołnierzy-ale co ciekawsze, tytuł jest chyba po aljarańsku. Jagier zapytany o to się spocił delikatny, zamknął książę i stanął na baczność-Sławetny Rafarianie de Loup-Blanc! Przepraszam najmocniej za brak czuwania, ale naprawdę chcę zakończyć czytanie 2001 nocy i dni, baśnie i mity antycznego Alrajanu.-tytuł i całe strony są napisane po aljarańsku, i jagier potwierdził to, że umie czytać i pisać po ich języku, ale bardziej czytać umie.-Aljarańskie Centra Społeczno-Kulturowe nauczają języka, jak i kultury, a byłem tam przed zaciągnięciem się. Dla rozrywki rzecz jasna, ale się skończyło na tym, że umiem dodatkowy język.-Rafarian de Loup-Blanc pokazał mu list, a na niej Tugrę, czyli aljarański podpis-godło. Jagier się temu mocno przygląda, choć zdobienia się łączą z zdaniami-Lateefa al-Miah, Yeni Kumların veziri. Lateefa al-Miah, Wezyr Nowych Piasków. Tak tutaj piszę, sławetny Baronecie.-

Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Siobraux Courva-Yebana   Jacques B. Chauve-Souris   Severin le Droit   Alexander Paulista   Alphonse de Couervichon   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-07-29 11:55:51

Odpowiedz
-Pustynia.
Raferian de Loup-Blanc stał na dachu swojej Panzer Wrotki oparty o działo i podziwiał panoramę przez lornetkę. Zarówno zdrowym jak i chorym okiem widział to samo. Wzgórze na którym stał ośmiokołowiec było ostatnim na którym rósł nie przysypany piaskiem krzew. Dalej była tylko panorama, która wydała mu się rdzewiejącym morzem piasku, ostrych dziwnokształtnych skał i różowiejącego błękitu nieba. W ciągu dzisiejszej podróży na południe widział jak nagle w pewnym momencie zielone lasy i pola ustąpiły przed rozlewającą się suchością.
-Niezwykły fenomen.
Spojrzał na zachodzące słońce. I na miasteczko, gdzieś tam wśród wydm którego białe ściany wydawały się w tym świetle czerwone. Pomyślał, że gdyby zarządził pochód do celu przybyli by już po zmroku. Wiedział, że na pustyniach po zmroku szybko robi się zimno. Pomyślał też, że nie byłby odpowiedzialnym dowódcą, gdyby pchał swych ludzi zmęczonych podróżą na najbardziej wymagający dla nóg i kół odcinek.
Rozejrzał się z góry. Rozwiązanie przyszło samo. U stóp jego wzgórza, pod ostro uciętym klifem skały dostrzegł jeziorko, a obok niego ze trzy duże namioty i kilka wielbłądów. Z tego co mu było wiadomo, te nie były dla Lumerii gatunkiem natywnym. Widać Ludzie Pustyni (jak nazwał ich zbiorczo w myślach) musieli przywieźć je tutaj na swoich statkach. W tym przedziwnym zakątku królestwa garbate bestie musiały się poczuć jak w domu.
Niczym wielki wódz starożytności wyznaczył dłonią szklak swoich ku obozowisku.

***

Raferian i Język wyszli przodem z ich oddziału pokłonić się spalonemu słońcu mężczyźnie w siwiejących włosach, który wyszedł do nich od obozowiska Ludzi Pustyni. Jak się okazało ‘Język’- na jaki przydomek zasłużył sobie po akcji w pociągu tłumacz, po tym jak został nowym przybocznym Przemyślnego Szlachcica, nie mógł zabłysnąć w pełni w swej roli. Ludzie Pustyni mówili dialektem podobnym z brzmienia do mowy alrajańskiego ale w praktyce na tyle różnym, że i Szlachcic i Język musieli się nieźle napocić by przekazać propozycję wspólnego obozowania. Okazało się, że oprócz Alrajan pojawili się w Lumerii także wszelacy inni nomadzi, dla których alrajański był tylko drugim językiem.
A jednak udało się ustalić, że Ludzie Pustyni użyczą swojej miejscówki razem ze źródłem wody, zaś Ekspedycja podzieli się swoimi zapasami. Z półtora godziny później, już przy świetle ognisk i gwiazd jedzono placki przyrządzone wedle sposobu nomadów, z lumeryjskiej mąki, skrawano kawałki upolowanego do południa jelenia i pito mocną herbatę ze srebrnej zastawy.
Obie grupy starały się być wobec siebie przyjazne, choć widać było że nie potrafiące przełamać dystansu pomimo wzajemnego zainteresowania sobą. Ludzie Pustyni, wszyscy szczupli, wysocy w długich, luźnych szatach niezależnie od płci, w części nosili fantazyjne turbany i niektórzy tajemniczo zakrywali twarze. Większość ludzi z ekspedycji, było z przyczyn dla nomadów nieznanych, niedorzecznego dla nich wzrostu kręcącego się wokoło półtora metra, za to nadrabiając to zarostem.
Raferian siedzący na dywanie w namiocie lidera nomadów, szukał sposobu na skruszenie lodów i zwrócił uwagę na przedmiot jaki tam się znajdował. Szepnął Językowi by zapytał, czy można prosić o jego podanie. Wódz spojrzał na Szlachcica tajemniczo ale spełnił prośbę i podał coś co musiało być dla niego największym skarbem. W dłoniach Raferiana wylądowała… basówka. Wszyscy nagle bez umówionego sygnału zamilkli i spojrzeli na niego. Przez chwilę patrzył po grubych strunach, a potem zabrzdąkał.
Ironicznie pomimo posiadania nadwornego tytułu Trubadura Mniejszego Koronnego, Przemyślny Szlachcic okazał się basistą na tyle beznadziejnym, że już po chwili przywódca Ludzi Pustyni nagrodził jego występ szczerym śmiechem i klepaniem się po udach. Był to rechot na tle zaraźliwy, że podchwycili go zarówno mężczyźni jak i kobiety w turbanach, a po nich i sam Raferian i jego jegrzy.
-No dobrze, dobrze… To teraz ty pokaż. –Rzekł Raferian oddając instrument z szacunkiem nomadzie.
Ten odparł mu coś po swojemu.
A potem zaczął grać i śpiewać. Brzmienie instrumentu było proste. Ale tak soczyste i charakterne że od razu trafiało w serce. Tak jak prosty ale bardzo śpiewny głos.
To co się muzycznie wydarzyło w tym momencie sprawiło, że Raferian musiał przetrzeć oko z wrażenia. Po chwili u boku starszego było już kilku dalszych muzyków z gitarami i małymi bębenkami. Odpalono generator, ściągnięto przykrycie pod którym było kilka głośników, podpięto małe głośniki , tzw. piecyki…
Ludzie Pustyni nie znali słowa po lumeryjsku, ale posługiwali się czymś o wiele bardziej uniwersalnym i mówiącym o człowieku. Znali język muzyki. I umieli w bluesa. Cholernie dobrze umieli w bluesa!
Raferian choć sam zupełnie nie umiał w bluesa, wiedział kiedy natrafia na prawdziwy skarb.
Kazał Językowi zapytać, czy może nastawić mikrofon na nagrywanie.

***

Wielbłąd podnoszący głowę ujrzał przedziwny widok. Obok kilku ognisk setka niskich brodaczy siedziała z zamkniętymi oczami i bujała głowami do rytmu, słuchając nocnego koncertu. Wielbłąd przypomniał sobie jak widział kiedyś sztuczkę wyposażonego w flet zaklinacza kobry. ‘Phi. Kolejni zahipnotyzowani…’ –Pomyślał. Łatwo było mu mówić. Słyszał podobne koncerty tyle razy, że już się uodpornił na czar bluesa…

***

Rano Raferianowa Ekspedycja pożegnała Ludzi Pustyni i ruszyła przed siebie do miasta. Przemyślny Szlachcic w ciemnych okularach siadł na dachu Panzer Wrotki, oparty plecami o działo, wyciągnął nogi przed siebie i przekręcił pokrętło głośnika na którym siedział. Chłopaki w kabinie puścili nagranie z zeszłego wieczora.
No teraz można było podróżować przez pustynię z klasą i bez obawy, że ta ci coś zrobi.
Pustynny Blues miał moc wobec której żadna wydma nie była dla Panzer Wrotki straszna.

https://www.youtube.com/watch?v=nJt_27m98MY&list=OLAK5uy_m36D-aaFyTVXFtDK-Y7kSSls-NFTWr7Ak

***
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Alphonse de Couervichon   Siobraux Courva-Yebana   
Rafał I Jan
2022-08-10 01:27:08

Odpowiedz
W Al-Rajnie to trzeba uważać, bo tubylcy mają niemiły zwyczaj dekapitacji turystów. Sam tego doświadczyłem.
kmdr por. Siobraux wicehrabia Courva-Yebana
minister, fabrykant, dowódca MW
menedżer IG Farben Calcio Couervichon
Jean Pierre Dolin   
Siobraux Courva-Yebana
2022-08-10 03:54:48

Odpowiedz
Ludzie Pustyni zbierają jurty...

Sławetny Baronet Raferian de Loup-Blanc jadąc swoją pancerną ciuchcię zauważył, że jurty mieszkalne Ludzi Pustyni zostały zwinięte, a cała karawana jedzie w inne miejsce, jadąc na północny-zachód od wcześnie ustawionego ogniska. Zaczęła się mała burza piaskowa, która zakryła wcześniej widoczne białe ściany al-rajańskiej miejscowości pod pieczą Barona Horacego Richelieu. Blues Alrajański łączący się z szumem piaskowego ’tornada’-ale cię żaden piasek nie dotyka. Spokojnie pociąg jedzie do stacji w Nowej Precelkhandzie, gdzie rozpocznie się podróż po włościach Horacego Richelieu.

Kebab z Nowej Precelkhandy, lepiej uważać

Jego sławetna mość zgłodniał od tak dosyć długiej i miłej dla zmysłów podróży, dlatego postanowił udać się do części gastronomicznej wraz z swymi Jagierami, którzy również zgłodniali i pragnęli się. innego napoju niż woda czy herbata. Wyróżniała się pośród restauracji, zamiast szklanej i estetycznej do bólu wystawy, jest drewniana ściana z złotym napisami i srebrnymi dodatkami, z zawsze otwartymi drzwiami.

Rysunek


Wchodząc do środka można poczuć to świeże, cielęce mięso wędrujące po całym lokalu i dodatki- sosy, ser, kawę, herbatę, piwa, ale bez wódki i innych alkoholi. Jest tylko i wyłącznie piwo. Na ścianach, oprócz drewnianych ocieplaczy przed zimą i jesieniom, są ręcznie malowane krajobrazy z wykorzystaniem efektu perspektywy. W każdym rogu budynku jest jeden rysunek, a to przedstawienie pierwszego lepszego z nich.

Rysunek

Po zamówieniu na tyle osób, Sławetny Raferian dostał koszulkę z aljarańskiego płótna i specjalność zakładu, czyli napój ’strażnik przełyku’- mile upominki, ale zamówienie również jest duże jak na ’średnią’ lokalu. Ale jak w każdym miejscu, gdzie są Aljarańcyczy w większości, jest głośno i mówi się w tylu dialektach, że rozmowę zazwyczaj zaczynają lumeryjsko-mówiący ’Ludzie Pustyni’, w tym najczęściej nastolatkowie bądź młode dzieci, uczone już po tutejszemu. Ich zamówienie przyszło po pół godzinie, a jagerzy pierwsze ugasili pragnienie piwem, gdy sławetny przyjaciel wziął kęsa swego kebaba o nazwie ’Piekło’- i oj, poczuł piekło od razu. Nie dość, że sos jest ostry, to czuć jak przez gardło przechodzi pieprz oraz inne przyprawy, w dobrym momencie Język podał swemu Panowi ratunek w formie trunku, który dostał za zamówienie. Podziękował jednocześnie jakiemuś starszemu mężczyźnie, który również w wieku Rafariana sięgnął do ’Piekła’
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Giorgio Tsoukalos   Jacques B. Chauve-Souris   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-08-10 13:08:25

Odpowiedz
Po tej dosyć niespodziewanej przerwie, na skosztowanie specjałów kuchni południa... a potem jeszcze dłuższej chwili na zaleczenie oparzeń przełyku, Ekspedycja Baroneta Raferiana de Loup-Blanca ruszyła w dalszą drogę. Posileni posiłkiem oraz wiedzą praktyczną, czym jest substancja zwana kapsaicyną i ile mleka należy wypić aby zneutralizować określoną jej dawkę, wszyscy poczuli się nie tylko najedzeni, ale również pełniejsi o zdobytą wiedzę i doświadczenia. Wiedząc już jakiej strawy należy się spodziewać w tych stronach i że bez mleka nie przeżyją, Przemyślny Szlachcic kazał włączyć do Ekspedycji wóz z tuzinem kóz. Raferian rozważał różne opcje, np. wzięcie mleka w karnisty, lecz w pustynnym słońcu szybko skończyłby z kanistrami masła. W tej sytuacji żywa koza wydawała się dla mleka najlepszym, bo odpornym na temperaturę opakowaniem.


***

Po wielu perypetiach, przy dźwiękach łączących beczenie kóz i pustynnego bluesa, Ekspedycja w końcu osiągnęła swój punkt docelowy i zatrzymała się na placyku po środku osady Alrajan, jaki wyznaczała rozległa publiczna studnia.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-08-14 23:49:16

Odpowiedz
Studnia i cień, przyjaciele na pustynnej anomalii

Kultura i zwyczaje Al-rajańskie nakazują, aby rynek, plac miejski i studnia był połączone. Dlatego mogliście skąpać się w cieniu zasłoń stanowisk, gdy dobra dusza o nazwie ’Wodonośnik’, gdyż tak go przetłumaczył Języczek na Lumeryjski, zapewniał każdemu łyk świeżej wody waszych kubkach. Pustynna anomalia, pustynia pośrodku zielonego oceanu jest czymś naprawdę niezwykłym, bo czuć jak słońce praży, a powietrze jest suche i trzeba często pić, aby nie wysuszyć gardła, ale w końcu słyszeć kobiecy, delikatny i pełny, o ironio, władzy, głos...

Rysunek

Lateefa al-Miah, Wezyr Nowych Piasków, przybywa.

-Witaj, najdroższy i sławetny Raferianie de Loup-Blanc, jam jest Wezyr Nowych Piasków, jedynej Aljrańskiej ostoi kultury i obyczajów niepokornego ludu proroka Mohoneta i jego następców. Wysłałam Ci list i pierścionek, abyś przybył jako zagraniczny gość na moją inaugurację na stanowisko wezyra, przywódczynię mego ukochanego ludu. Ten pierścień jest oznaką mego zaufania do Ciebie, gdyż wiele o Ciebie słyszałam. Powiedziałam straży i wszystkim, że jesteś moim gościem i będziesz miał spokój duszy. -kłania się głęboko, ukazując swoją hojną naturę spod ’burki’, tego co miało chronić kobietę przed ukazywaniem swojej natury, acz jak widać tutaj, nie udaję się to.-Za 10 minut będziemy musieli wejść do naszej świątyni- Haratanu Ognia i Wody, dlatego bym prosiła, abyście byli w pobliżu, gdyż wejdziecie u mej lewicy. Mam nadzieję, że nie ma problemu?-uśmiechnęła się, ale jest nadal poważna. Urok aljrańskich kobiet, że umią łączyć te dwie cechy, powagę i radochę ducha-
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Alphonse de Couervichon   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-08-15 20:01:01

Odpowiedz
Raferian de Loup-Blanc miał szczęście ugasić pragnienie, oraz otrzeć dłoń, twarz i kark z pustynnego pyłu kawałkiem mokrego materiału nim zjawiła się kobieta-wezyr. Kończył się odświeżać, gdy jego Przyboczny zwany Jastrzębiem szepnął mu ’Oho! Idzie Szefowa’. Niski jak cała reszta, o oczach głęboko osadzonych pod czarnych brwi i wydatnym nosie, miał zaszczyt nosić za swym panem jego muszkiet. Wśród obowiązków miał robienie za dodatkową parę oczu, dla Przemyślnego Szlachcica, który z przyczyn kosmetycznych decydując się na łatkę na jednym oku, siłą rzeczy pogorszył zasięg swojego widzenia. Jak przystało na dobrego ochroniarza, był czujny, dyskretny i naszpikowany w swym obszernym biało-czarnym ubraniu wieloma przedmiotami mogącymi zrobić krzywdę bliźniemu, choć świetnie potrafiący ją zrobić nawet swymi swymi silnymi grubo ciosanymi rękoma.

Raferian, a za nim jak cienie niżsi o półtora głowy Jastrząb i Język zrobili trzy kroki na przeciw kobiety, która do nich wyszła, gdy reszta jegrów jeszcze pilnowała dobytku, piła, ocierała się z potu, lub zaczynała przyglądać się z wzajemnością Alrajańczykom na rynku miejscowości. Niejedne tubylcze oczy widząc stado kóz i inne zapasy o razu pomyślały ’handel!’ Baronet pokłonił się egzotycznej damie, wykonując płynnym ruchem ręki gest przyłożenia dłoni do serca, ust, czoła i otwarcia jej przed sobą. Mogła ona widzieć, że gdy to robił, na szyi spod obszernego pustynnego szalu zadyndał pierścień od niej powieszony na łańcuszku.

Usłyszawszy jej słowa powitania, odrzekł:
-Przykro mi, że powołując się na moją wyprzedzającą mnie sławę, odbiera mi pani przyjemność przedstawienia się. To dosyć niefortunne, że różne osoby powołując się na wiedzę powszechną o mnie, pozbawiają mnie okazji do powiedzenia czegoś o sobie i przełamania jak to mówimy ’pierwszych lodów’. -Po czym mrugnął okiem przyjaźnie, sugerując że jedynie udaje wyrzut wobec niej. -Niemniej, skoro mamy chwilę, proponuję może chwilę rozmowy gdzieś w cieniu... bez oczu absolutnie każdego z naszych licznych podwładnych? - Nalegając, wskazał kobiecie dłonią zachęcająco wyglądającą arkadę jasnego karawanseraju, swoim frontem zajmującego sporą część jednej z pierzei pełnego barwnych targowisk placu. Był to tutejszy odpowiednik budynku łączącego funkcje wystawnych sukiennic, z tawerną dla podróżnych i miejsce na pewno choć odrobinę dyskretniejsze niż środek rynku. Zostawił swoich jegrów za sobą, nie licząc dwóch przybocznych trzymających dystans paru kroków doskonale udający prywatność i prowadząc panią do cienia kontynuował:
-Przyznać muszę, że nim pochłonie nas wir sytuacji oficjalnych, chciałbym móc o mojej gospodyni móc wiedzieć, choć część tego co ona wie o mnie. Na przykład, ciśnie mi się na usta pytanie, czym w jej oczach zasłużyłem sobie na ten zaszczyt? Jak rozumiem mamy wspólnych znajomych i to oni musieli pani szepnąć o mnie na ucho kilka miłych słów... Niech zgadnę... Czyżby był to Horace, Baron-Burmistrz Richelieu? Jeśli zechciałaby pani powiedzieć jak to było i skąd ten pomysł? Myślę że w szerokiej Lumerii znalazłoby się wielu znamienitych, jeśli nie znamienitszych gości, ’lwów salonowych’- jak to mówimy- a jakoś nie widzę ich tutaj...

Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Alphonse de Couervichon   Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-08-15 23:39:57

Odpowiedz

-Przyznać muszę, że nim pochłonie nas wir sytuacji oficjalnych, chciałbym móc o mojej gospodyni móc wiedzieć, choć część tego co ona wie o mnie. Na przykład, ciśnie mi się na usta pytanie, czym w jej oczach zasłużyłem sobie na ten zaszczyt? Jak rozumiem mamy wspólnych znajomych i to oni musieli pani szepnąć o mnie na ucho kilka miłych słów... Niech zgadnę... Czyżby był to Horace, Baron-Burmistrz Richelieu? Jeśli zechciałaby pani powiedzieć jak to było i skąd ten pomysł? Myślę że w szerokiej Lumerii znalazłoby się wielu znamienitych, jeśli nie znamienitszych gości, ’lwów salonowych’- jak to mówimy- a jakoś nie widzę ich tutaj...


Młoda kobieta słucha uważnie mości sławetnego Raferian de Loup-Blanc, poprawiając swoją szato-burkę, gdyż pojawił się na niej piasek, ale gdy ’długie pytanie’ skończyło się, bierze głęboki oddech-Gdy przybyliśmy do portu w Nowej Precelkhandzie, przewodził nam mój kuzyn, Shabla Haasman Dar, przewodził naszą ekspedycją. Droga była zbyt długa, wymęczająca i groźna, wielu zginęło, a mój kuzyn dołączył do nich w wielkim ogrodzie. Zgodnie z prawem zwyczajowym i religijnym, duea’ alqisam, litanie przysięgi, rozporządzono głosowanie. Jeden z kandydatów musi być rodziną poprzedniego przywódcy, drugi jego przeciwnikiem- ze względu na to, iż mój przeciwnik miał ponad 75 lat, wybrano młodszą ducha w mnie. Nawet najlepsze doświadczenia i umysł nic nie znaczą, jeśli możesz umrzeć drugiego dnia. Dosyć okrutne, ale na pustyni nikt nie miał długiego życia. Obecna długość życia się zwiększa, ale nikt nie wie o ile. Ja mam nadzieję, że nasi ludzie będą dłużej i lepiej żyć, dlatego potrzebuje wsparcia każdego ośrodka życia Alrajańczyków- straży, ludzi i kapłanów. Wielkie zwycięstwo w wyborach dało mi poparcie ludzi. Teraz przechodzimy do pańskiego udziału w mojej koronacji demokratycznej na wezyra. Potrzebuje kogoś z bardzo unikalnym, groźnym i potężnym wyglądem, najlepiej takim, który może być jak cień, który mnie ochrania. W tą kategorię, idealnie sławetny się wpasowuje.-musiała wziąć oddech w końcu i odpocząć chwilę, ale szybko wraca do swego monologu.-Tak przekonam do siebie straż. Mości Horace Richelieu jest naszym Szahem, Panem i Królem i mam jego błogosławieństwo. To nastawia dobrze mnie w oczach kapłanów, ale potrzebuje ceremonii koronacji, dlatego potrzebuje kogoś z zewnątrz, aby brał w niej udział, ktoś poza osady, rodziny i tak dalej. Nawet mości Horace Richelieu nie może brać udział, ale to jest inna historia naszych precedensów. Nie chodzi również o sławę gości, lwy salonowe nie robią wrażenia na moich ludziach. Chcą wyczynów, niezwykłych przedmiotów i wyglądu, dlatego straż Horacego Richelieu jest bardzo sławna w tych stronach, noszą na zbrojach skóry groźnych zwierząt pustyni.-Zakończyła swój monolog, sięgając po butelkę wody. Wtem de Loup-Blanc zauważa, iż jego adiutant, czarny koń negocjacji i niestety, nałogowy handlowiec, negocjuję z pewnymi aljarańczykami sprzedaż mleka, kóz.-
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Raferian de Loup-Blanc   Sanguinius   
nieaktywny mieszkaniec
2022-08-19 10:25:48

Odpowiedz
Raferian de Loup-Blanc słuchał Pani Wezyr oparty plecami o zacieniony filar, skrzyżowawszy na piersi ręce i co jakiś czas przenosząc swe jednooczne spojrzenie, czy to buty rozmówczyni, czy to na animację dziejącą się na placu. Ktoś mógłby to uznać za nieuprzejme, lecz on skupiał się pilnie na słowach rozmówczyni tak by nie uronić choć kropelki sensu z tego co spływało z jej ust.

Wiedział, że w nietutejszym czarnym kostiumie z połyskliwą stalą ryngrafu, nagolenników i karwaszy oraz z luźno narzuconym na niego jasnym lnianym ponczem, musiał wyglądać dumnie, a nawet nieco groźnie. Także przez swoją łatkę na oku oraz rękojeść kriegsmessera wystającą znad ramienia. Jego wygląd nie miał w sobie orientalnego przepychu. Tak na prawdę wedle tutejszych kanonów sam mógłby robić za dobrze ubranego ochroniarza. Ale dla oczu profesjonała, właśnie w tej pozornej skromności musiał być tajemniczy, a więc groźny. No i miał ze sobą spory odział, który może i nie grzeszył przepychem, ale na twarzach, na których odcisnęły się niewygody miesięcy ciągłych polowań, dało się dostrzec groźbę typową dla osób które swojej broni nie noszą od parady. No i zajechał tutaj szarym wozem pancernym z działem na dachu. Na pewno było to groźniejsze od wielbłąda, konia, latającego dywanu, czy czegokolwiek czym tutaj na ogół się poruszano. Gdy tak na to spojrzał, przyznał jej w myślach rację. Faktycznie był właściwym człowiekiem do tej roboty.

Gdy skończyła mówić, Raferian tylko gwizdnął na swojego człowieka, pokazując mu gest ‘utnę ci głowę’. Ten tylko wyprężył się, stuknął obcasami salutując i zarzucił swoje kompulsywne próby przehandlowania jakiegokolwiek z cennych surowców. Posłuch. Jego ekspedycja mogła robić pozory dzikiej bandy z północy, ale na pstryknięcie zamieniała się w sprawne narzędzie w ręku ich dowódcy. A to była siła, która w odpowiednich oczach również musiała robić wrażenie. utkwił w nią swoje oko i rzekł.

-Po pierwsze chciałem złożyć najszczersze kondolencje po stracie kuzyna, szlachetniej Pani Słyszałem o nim swego czasu od Barona Richelieu i wiem że był mężnym człowiekiem i dobrym przywódcą, skoro zaprowadził swój lud do Lumerii. Oby jego duch odnalazł drogę do wieczniezielonych rajskich ogrodów, tam gdzieś po drugiej stronie, gdzie idą dusze wedle waszej wiary.
Zrobił dłuższą pauzę, dla podkreślenia tej nadziei. Oraz dla okazania, że ma wielki szacunek dla tutejszej kultury i przekonań.
-Żałuję, że nie będzie dane nam się poznać, ale jednocześnie rozumiem delikatny kontekst sytuacji, w której jego absencja otworzyła drogę dla mam nadzieję, że co najmniej równie dobrego następcy… I wobec Pani słów, rozumiem już powody dla których Baron Richelieu, tylko w części nadawałby się do roli jaką Pani dla ‘człowieka z zewnątrz’ napisała…
Skinął ręką ku Jastrzębiowi, a ten w ułamku chwil podał mu w dłoń wręcz niedorzecznie wielką, dwumetrową Celestynę. Szlachcic od niechcenia celując gdzieś na bok w ziemię, chwycił muszkiet tak jakby celował z biodra, mrużąc oko, a rady z tego że muszka i szczerbinka są proste, pogłaskał broń jak ulubione zwierzę.
-Baron Richelieu, choć widzę w nim rycerza nie mniejszej sławy ode mnie, ceni sobie życie dworskie. Jego nienaganne maniery, lśniąca zbroja, w której paraduje u boku Jego Królewskiej Mości… Czynią z niego jak to mówimy ‘Rycerza Bez Skazy.’…
Raferian następnie oparł kolbę muszkietu o ziemię, a swoje czoło o lufę, jakby ta była pastorałem, czy inną laską proroka.
-Pani zaś potrzebuje mordercy. Jak to mówimy ‘Psa wojny’. Nawet nie myśliwego, co zabójcy potworów. Kogoś kto nigdy do końca nie będzie potrafił wypiaskować swojej zbroi tak, aby w jej zagłębieniach nie została choć odrobina krwi jakiegoś kurwoliszka… Kogoś, kto będzie uosabiał Siłę… Siłę, czyli wartość jaką ceni i rozumie wasz lud…
Oddał broń słudze i od drugiego odebrał małe zawiniątko.
-A jednak, mimo to pewnie i kogoś, kto nie jest tylko prostym, dzikim watażką i jednak potrafi wokoło roztoczyć wokoło siebie rodzaj… hmmm… splendoru… ‘Psa nie tylko wojny… ale i psa bardzo rasowego!’, rzekłbym.
Zrobił krótką pauzę.
-Jedną z cech dobrego przywódcy, jest umiejętność otoczenia się właściwymi ludźmi do właściwej roli. Przez to myślę, że faktycznie zapraszając akurat mnie, bym stał u pani boku, wykazała się Pani dobrą intuicją. Zdradziła Pani cechy dobrego przywódcy. I jestem z tego bardzo rad.
Uśmiechnął się do niej ze szczerą sympatią.
-Zapyta Pani, co ściskam w dłoniach. Otóż w zawiniątku jest prezent dla Pani. Jako, że nie wypadało przyjechać w gościnę z pustymi rękoma, a i chciałem odwdzięczyć się za Pani dar, postanowiłem coś przygotować. Powiem szczerze, że planowałem podarować to Pani po ceremonii. Jednak widząc, że szuka pani legitymizacji dla swojej władzy, w przyjaźni ze sławnym rycerzem, pomyślałem, że ‘po co czekać?’. Proszę… To dla Pani, jako dar na rychłą uroczystość…
Przekazał jej do dłoni zawiniątko.
-Proszę się nie krępować i otworzyć. Ręczę, że nie ugryzie.
Kobieta Wezyr zaciekawiona rozwinęła błękitną chusteczkę. Jej oczom ukazała się spora srebrna ażurowa rozeta na łańcuszku z błękitnym kamieniem w środku. Zwisały z niej srebrne płatki w formie ptasich piór. Naszyjnik był ładny, a w swej wielkości na pewno musiał zwracać uwagę po jego założeniu.
Rysunek
-Na północy wśród myśliwych istnieje tradycja sporządzania jak my to nazywamy ‘Łapaczy Snów’. Przedmioty te zawieszone obok śpiącego mają za zadanie odgonić złe nocne mary, a przynieść spokój i ukojenie. Mają zapewnić zdrowy sen, taki w którym nie pamięta się o troskach minionego dnia. O znojach. A często o adrenalinie jakiej pełne jest życie myśliwego. Oraz o krwi jaką się przelewa… To przejaw bardzo praktycznej obserwacji… Nie wyspany myśliwy, łatwo samemu może stać się ofiarą… Myśliwy który nie umie znaleźć równowagi, między obowiązkiem a wyciszeniem, nie może być w pełni dobrym myśliwym…
Uderzyło ją spostrzeżenie, że jego ryngraf miał odciśnięty wzór z bardzo podobną rozetą.
-Co zaś się tyczy przywódców… Myślę że ich również obowiązuje ta sama zasada… Przywódca również potrzebuje wyciszenia na koniec dnia… By zebrać myśli… By przeanalizować co zaszło i co zajść może… A przede wszystkim by móc to odłożyć do jutra, a w nocy być po prostu sobą… Tak aby sprawy doraźne, nie zasłoniły mu wizji większego obrazu… Bo przywódca powinien mieć wizję. Cel… Ale nie wyspany, na pewno straci go z oczu… Oto mój dar dla Pani… Amulet uspokojenia… I dobrych snów…
Uśmiechnął się chytrze.
-Ale na potrzeby rychłej ceremonii, niech będzie po prostu dobrze widoczną błyskotką z obcych krain. Niech każdy widzi, że ma Pani przyjaźń obcych… A w końcu po to tutaj jestem, jak sama Pani powiedziała, prawda?


Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Siobraux Courva-Yebana   Sanguinius   Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-08-20 17:51:42

Odpowiedz
Raferian de Loup-Blanc napisał(a):

-Na północy wśród myśliwych istnieje tradycja sporządzania jak my to nazywamy ‘Łapaczy Snów’. Przedmioty te zawieszone obok śpiącego mają za zadanie odgonić złe nocne mary, a przynieść spokój i ukojenie. Mają zapewnić zdrowy sen, taki w którym nie pamięta się o troskach minionego dnia. O znojach. A często o adrenalinie jakiej pełne jest życie myśliwego. Oraz o krwi jaką się przelewa… To przejaw bardzo praktycznej obserwacji… Nie wyspany myśliwy, łatwo samemu może stać się ofiarą… Myśliwy który nie umie znaleźć równowagi, między obowiązkiem a wyciszeniem, nie może być w pełni dobrym myśliwym…
Uderzyło ją spostrzeżenie, że jego ryngraf miał odciśnięty wzór z bardzo podobną rozetą.
-Co zaś się tyczy przywódców… Myślę że ich również obowiązuje ta sama zasada… Przywódca również potrzebuje wyciszenia na koniec dnia… By zebrać myśli… By przeanalizować co zaszło i co zajść może… A przede wszystkim by móc to odłożyć do jutra, a w nocy być po prostu sobą… Tak aby sprawy doraźne, nie zasłoniły mu wizji większego obrazu… Bo przywódca powinien mieć wizję. Cel… Ale nie wyspany, na pewno straci go z oczu… Oto mój dar dla Pani… Amulet uspokojenia… I dobrych snów…
Uśmiechnął się chytrze.
-Ale na potrzeby rychłej ceremonii, niech będzie po prostu dobrze widoczną błyskotką z obcych krain. Niech każdy widzi, że ma Pani przyjaźń


Lateefa al-Miah szeroko się uśmiechnęła i zrelaksowała się...

-Zamek z piaskowych cegieł wygrał z czasem. Będę go nosić z wielką dumą, że się zgodziłeś, ale również bym prosiła, abyś ubrała pierścień od mnie. Do przyjaźni trzeba dwojga, czyż nie, Raferianie?-[i]Obydwaj jednocześnie ubrali wręczoną jako prezent biżuterię, a jaskrawe słońce zmieniło swój kolor z jasnego do pomarańczowego. Temperatura mocno opadła, powietrze zaczęło przenosić dużo mniej piasku i szkody do fryzur oraz ubrań. Alrajańczycy podziwiali dyscyplinę, jaka nastała wśród gwardii sławetnego Baroneta.
-pierścień uzupełnia twoje oczy, drogi przyjacielu. A teraz chodźmy, mamy już mało czasu na rozmówki. Później więcej pogadamy.-Baronet de Loup-Blanc, Wezyr Lateefa al-Miah i Głowa Gwardii Barona-Burmistrza Horacego Richelieu (Zbrojnego Półku Półksiężyca i Lasu), Szeryf Nowych Piasków Ibrahim Ade szli przodem dla całej ludności. Nie ma znaczenia, czy jest się po lewej czy prawej, ale najważniejsza jest sama obecność.-

Złota Świątynia na Placu Wody.

Konwój Koronacyjny przeszedł poza miasteczko, do dzielnicy religijnej, skąd czuć świeżą wodę, aljarańskie śpiewy i zapachy róż, które pływają w basenie, którą otacza świątynie. Pływają w specjalnych koszykach-dzbanach. W oddali widać budowle, które zostawili za sobą mieszkańcy.

Rysunek

Aljarańscy kapłanie i kapłanki mniejszej hierarchii klęczą na jedynej, skromnej ścieżce do świątyni z złotem, przez co wszyscy idą zgodnie z ’linią’, od przyszłego Wezyra do ostatniego, a śpiewy i zapach róż, który przeszywa się przez przejście nadają temu specjalnemu i trochę mistycznemu odczucia. Wewnątrz bardzo stary, acz skromnie ubrany kapłan i kapłanka siedzą na dużym wyróżnieniu, czyli ’Adaafa’-prostym podium z miejscem na dwie księgi i poduszki, aby kręgosłup nie bolał od długiego siedzenia w jednej pozycji tak bardzo.

Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Sanguinius   Raferian de Loup-Blanc   Alphonse de Couervichon   
nieaktywny mieszkaniec
2022-08-22 13:58:27

Odpowiedz
Gdy po Lateefę przyszedł Ibrahim Ade, Raferian, pokłonił się mu bardzo obyczajnie z ręką na sercu. Gest powtórzyło obu jego przybocznych. Był szczerze rad, że i Południe wystawiło na uroczystość jednego ze swoich najdzielniejszych mężów.

Gdy procesja się miała zacząć formować, a Wezyrka i Szeryf mieli iść przodem Przemyślny Szlachcic szepnął do Jastrzębia i Języka by trzymali się za nim i nie opuszczali go na krok, a reszcie by ci co nie zostaną pilnować majątku, sformowali się czwórkami i ruszyli dumnie prezentując swoją myśliwską broń, trzymając się jednego z boków procesji.
-Ach i możecie się uśmiechać do woli, ale miejcie oczy dookoła głowy
-Szefie! Zawsze mam!
-Prychnął Jastrząb nieco obruszony insynuacją że może być inaczej.
-Wiem. Wiem. Idź. Powiedz to innym... I przypomnij im by przed wejściem do świątyni jeśli ta okaże się wystarczająco obszerna by ich pomieścić, by zdjęli czapki, kaptury, hełmy i zdjęli buty.

Idąc na czele pochodu, jako gość honorowy Raferian miał wrażenie, że orientalna uroczystość otwiera się swoim bogactwem po części przed nim samym. Chłonął doznania płynące z doświadczania innej kultury - bardzo barwnej i tak bardzo innej od tych, do których przywykł w stronach w których na ogół się poruszał. Szybko złapał nastrój uroczystej powagi, typowy dla procesji o silnym zabarwieniu religijnym. Koronacje, Dnie Trzynastego Lipy, parady klubów piłki kukulej, czy defilady wojskowe- ostatnio miał szczęście trafiać na podniosłe procesje cały czas i nawet zaczynał nabierać wprawy. Ze trzy razy przywołał Języka bliżej, by ten mu mógł szepnąć na ucho co wykrzykuje tłum i o czym teraz śpiewają.

Barwność miasteczka, ustąpiła wyrafinowanej architekturze kompleksu świątynnego. ’Ładnie tu’ - pomyślał. Wiele dowiedział się o alrajańskiej kulturze z długich rozmów po drodze z jego Językiem, ale usłyszeć o czymś to bez porównania mniej niż coś zobaczyć i w czymś partycypować.

To właśnie dzięki temu przygotowaniu teoretycznemu, bezbłędnie rozpoznał miejsce do obmycia nóg i zostawienia obuwia przy wejściu do wnętrza budynku świątynnego. Bycie różnowiercą nie uprawniało do bycia dzikusem. Z resztą docenił praktyczność takiego rozwiązania. Stopy się nie gotowały w kapciach i mogły w pełni doświadczyć przytulnej miękkości wydeptywanych dywanów. Dyskretnie rozglądając się za Ibrahimem Ade, dostrzegł, że ten nie zostawił swego srogiego szabliszcza przed świątynią. Uznając to za zezwolenie, zajął wskazane mu miejsce wewnątrz, mając dobrze widoczny własny messer na plecach i dwa metry Celestyny na kolanach sługi za nim, dosłownie na wyciągnięcie ręki. Byłoby ujmą dla jego reputacji gdyby jej nie miał, a zarówno jej kaliber, jak i zdobienia z kości słoniowej, sprawiały, że zarówno spisywała się w dziczy, jak i teraz jako broń paradna i uroczysta.

Rozejrzawszy się mimochodem po wnętrzu, Raferian przyjął pozycję na podłodze między innymi, rozprostował zagięcia ubrania i wymieniwszy po krótkim ciepłym uśmiechu z Lateefą, wziął głębszy uspokajający oddech i przygotował się na dalszy przebieg uroczystości, starając się możliwie najpełniej chłonąć to miejsce i czas.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Sanguinius   Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-08-22 23:38:49

Odpowiedz
Najwyżsi Mardżani at-Taklida (Warci Naśladowania) wspólnie podnoszą Daw’ alnuhas (Miedziane Światło), a wszyscy cichną...

Daw’ Alnuhas, jest to świecznik z pięcioma ramionami, którego sama podstawa jest z srebra. Wlewają do pierwszych ramion olej, który się zapala na czysto czerwono. Odkładają świecznik między siebie, a wszyscy się uniżają, po czym prostują. Języczek jest zaskoczony nagłymi słowami starszego mężczyzny, ale nadążą jak może z słowami ze świętej księgi, jednocześnie starając się nie wyglądać źle, gdyż nie chcę przybliżać się. Każdy trzyma tutaj sensowny dystans osobistej satysfakcji

Pierwsze czytanie

-’O poranku po tym jak chrzest ognistych strzał przebił serce Mekko, Wielkiego Wezyra Pomarańczowych Szat Raszida an-Raduna, miasto odetchnęło z niebiańską ulgą- napaść ze strony nazaretów została ostatecznie zażegnana, niestety z poświęceniem wiekowej dynastii an-Radunów. Prorok Muharat, dowodząc grupką wiernych zaczęli medytować w własnej, małej świątyni, którą za życia błogosławił ochroną Wielki Wezyr, a słowa ich, Raszida an-Raduna oraz Anielskiego Pana, spłynęły do ust Ostatniego. Jego świta ogłosiła rewelacje, a później, gdy niedowierzali mieszkańcy stolicy, wyszedł ów o stu imionach. Miał w dłoniach piękną tiarę, złotą z wieloma kamieniami szlachetnymi, podniósł nią, a jego słowa uspokoiły oburzonych tradycjonalistów, polityków, pretendentów oraz przeciwników wyzwania Aljarańskiego ’Wielce Posłuchajcie mnie, o to znak woli Panów naszych, których mądrość napełniła moje usta, niech ta korona, niegdyś jedynej córki Wezyra, będzie nową koroną, koroną szlachetnych, koroną godnych. Albowiem, wolą kompromis między naszymi Panami, jest to, iż aby najbardziej godny z rodziny Raszida an-Raduna i jego przeciwnik wzięli udział w wyborze na nowego władcę. Niech lud, kapłani i strażnicy, którzy poświęcili wiele dla bezpieczeństwa oraz przetrwania naszego miasta, mieli głos, który jest tym właściwym, a on roztoczę swoim władaniem, opieką oraz miłością nad nimi.’-

Drugie czytanie

Język musiał wziąć przerwę po tym zbyt długim monologu-zgadywance słów, a Mardżani wlewają następne dawki oleju do Miedzianego Światła, tym razem olej jest bardziej ciemny, podchodzący już pod jasny brąz, a teraz kontynuowała starsza kobieta-’Minęły dni, minęły noce, a gdy głosy zostały zliczone przez chłopa, uczonego, żołnierza, kupca i magnata, ogłosili swój wynik. Zwycięzcą został przeciwnik obecnie panującej dynastii, Najib Khalid. Po odbytej koronacji, przybyły ciemne chmury nad Święte Miasto. Rządy pochmurne, krwawe oraz ubogie, gdyż Najib Khalid nie był wart ani miedzianej monety, jego dusza była pełna ukrytego zła. Ludzie zaczęli się burzyć coraz śmielej, strażnicy nie wykonywali rozkazów, a Prorok Muharat nawoływał do buntu przeciwko Zepsutemu.’-Obaj kapłani wlali resztę do ostatniej ramienia świecznika, który się jeszcze nie palił. Wtem ogień wybuchł w kolor miedzi, a mężczyzna wrócił do czytania

Trzecie czytanie.

-’Porankiem miesiąca trzeciego tyranii ludzie wdarli się do pałacu. Czerwona od zgnilizny krew leciała z Najiba Khalida, który został spalony na stosie. Jego masa tłuszczowa była tak imponująca, że się palił niczym pochodnia przez trzy nocę, nim zmienił się w proch. Prokok Mahurat błogosławił na swego następcę szlachetną osobę, która nie mówiła dużo, ale jej serce było niczym diament ukryty wśród grubych piasków. Od tej pory, wszyscy wiedzieli, iż wybraniec boży musi spełniać z honorem swoją misję, albowiem są sługami ludzi, a nie na odwrót. Ludzie będą służyć dobremu, pracowitemu i mądremu, a nie zepsutemu monarchowi, który manipulacją zdobył tron, gdyż każde kłamstwo wcześniej czy później wycieknie niczym trucizna z kłów kobry.’-Gardło języka od symultanicznego słuchania i tłumaczenia będzie wymagało długiej kuracji, gdyż gardło jest ścięte, a sam jest trochę skołowany. Nawet nie ma dostępu do wody, chyba dlatego wszyscy milczą, nie śpiewają ani nic, tylko mówią Warci Naśladowania, którzy między czytaniami mogą brać łyki krystalicznej wody. Po tym czytaniu, nastała skromna koronacja. Na głowę Wezyrki została nałożona nowa korona przez wszystkie warstwy społeczne wspomniane w czytaniu, wierna tiara księżniczki-

Rysunek
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Raferian de Loup-Blanc   Alphonse de Couervichon   Sanguinius   
nieaktywny mieszkaniec
2022-08-24 19:07:28

Odpowiedz
Alrajańczycy zaskoczyli Raferiana de Loup-Blanc... A właściwie, zaskoczyli Część Jego Natury. Słysząc ileś opinii o tym iż pełno w ich ludzie jednostek przewrotnych i nie mających obiekcji przed przelewem krwi, Część Jego Natury spodziewała się tego, że koronacja nie przebiegnie do końca zgodnie z planem. Ba! Rzeczona Część Jego Natury podpowiadała mu, że gdyby jakaś tajemnicza frakcja nie zgadzająca się z wyborem Lateefy na Kobietę Wezyra, miała swoje veto zgłosić, to powinna to teatralnie zrobić albo w trakcie procesji, albo co najwyżej w trakcie samej ceremonii w świątyni. Jakaś Część Jego Natury liczyła na to, że będzie miał okazję co najmniej kilku protestującym z wulgarnymi transparentami dać po mordzie, albo też połamać kości jakiemuś niefrasobliwemu asasynowi.

Tymczasem uroczystość przebiegła w nabożnym skupieniu i przy pełnym zachowaniu zaplanowanego obrządku. Zwyczajnie nic się nie stało. Urokliwy diadem spoczął na skroniach nadobnej Pani Lateefy al-Miah, opromieniając ją w świetle prawa aurą reprezentowanego urzędu.

Widać Alrajańczycy mieli większy szacunek do świętości miejsca, niż Część Jego Natury zakładała, albo też desperatom było zupełnie obojętne, czy spróbują zamachu na wybraną elektkę, czy już ukoronowaną wezyrkę...

Raferian oparł dłoń za łatce zasłaniającej jego Złe Oku. ’-Chyba świrujesz przyjacielu.’ -niemal niedosłyszalnie szepnął sam do siebie. Tym razem jego instynkty go zawiodły. Póki co. Zrobił głęboki uspokajający oddech, zgodny z zaleconym mu na Ścieżce Otrzeźwienia sposobem postępowania. Uśmiechnął się, że wszystko do tej pory przebiegło dobrze.

Podobnie jak reszta zgromadzonych po prostu trzykrotnie wstał i padł na kolana przed nowym Wezyrem, powtarzając słowa, o których z kontekstu uznał, że musiały być czymś w rodzaju ’Niech żyje nowy wezyr!’ Uznał, że jeśli robi tak Ibrahim Ade, to najwłaściwszą formą zachowania, będzie robienie tego co on.

Następnie, znowu już siedząc na własnych piętach, mógł wysłuchać pieśni dziękczynnej w wykonaniu samotnego męskiego głosu z ambony. Dał sygnał dłonią swojemu tłumaczowi, by odpuścił mu didaskalia. Chciał skupić się na artystycznej stronie wykonania. Ktoś mógłby to uznać za niemożebne zawodzenie, aczkolwiek Raferian doceniał silny głos, długie przeciąganie głosek i świetną akustykę wnętrza, które sprawiały, że pojedynczy śpiewak potrafił wypełnić całą świątynię swoim występem.

...A w tym skupieniu Część Jego Natury, wróciła do wysłuchiwania, czy ktoś nagle nie zerwie się z miejsca z tłumu, czy śledzenia kątem oka jakiś innych podejrzanych zachowań. Jego Wilczy Instynkt można było tylko zepchnąć na dalszy plan świadomości, lecz nie zupełnie wyłączyć.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Sanguinius   Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-08-24 22:47:13

Odpowiedz
Uroczystość Koronacyjna

Następnym punktem programu była uroczystość koronacyjna, która rozgrywała się w oczyszczonym z bazaru rynku centralnym Nowych Piasków. Minęło zaledwie 60 minut, a wszystko się udało zwinąć i później przynieść, gdy ’normalnie’ przygotowuje się takie uroczystości kilka dni- chociaż tutaj nie ma czegoś takiego jak podział na ’szlachtę i pospólstwo’, wszyscy razem świętują, od Wezyrki do najzwyklejszych farmerów/hodowców. Stoły, piwo, wino, chlebek aljarański wypiekany w ceglanym piecu spod drzewem palmowym, niczym pizza! Jagierzy sławetnego gościa zajęli mniejszy stolik dla gości, który się wydaje być ustawiony najbardziej w środku, aby dosięgnąć w razach problemów do Lateefa al-Miah, albo innego z szlachetnych gości w przy jej stolę.

Muzyczna banda składa się z wielu znanych już światowi instrumentów, ale najbardziej starsi stażem grają na dwóch narodowych instrumentach, czyli ud- przodek lutni zachodniej i qanon, połączenia pianina z harfą.


Rysunek

Rysunek

W tle widać innych mieszkańców włości Barona Horacego Richelieu, miejscowych wieśniaków i Natańskich rybaków, którzy odpracowują szkody wyrządzone bitwą na terenach włości. Ubrani są po swojemu, mimo uroczystości, ale nie wydaje się to przeszkadzać Aljarańczykom.

I w końcu zjawił się sam zainteresowany, ubrany w bisht, czyli uroczystą szatę aljarańśką, która jest żółto-biała, pod którą ma czarną, prostą koszulę bez muchy ani nic. Na głowie ma trójkątną, długą chustę w kolorze czarno-białym, a pod tym ma prostą, białą czapkę, która ma trzymać chustę. Co się najbardziej wyróżnia to laska i problemy z lewą nogą, czyli na tą, którą ma silną. Walczy prawą ręką, ale stawia siłę na lewą nogę. Chodzi obok Olubayo, która coś szyję- widać, że nie przeszkadza jej robienie kilka rzeczy jednocześnie. Jest coś w stylu opaski, ale nie na rękę.


Baron Horace Richelieu podszedł do Wezyrki pierwsze, kłaniając się jej mimo swego kolana. Nawet się nie skrzywił z bólu, ale Olubayo go oczami zabije szybciej niż zrobi to kolano. Następnie zauważył swego przyjaciela-podróżnika, Raferiana de Loup-Blanc, do którego podszedł i podał mu dłoń.
-Witaj, przyjacielu, miło cię widzieć w końcu. Przepraszam, że nie przybyłem na sam początek, ale moje kolano nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Zraniłem się podczas rycerskiego pojedynku w Everrun, gdy rozwaliłem tarczę przeciwnika ciosem swego wielkiego miecza, ale niestety odłamki trafiły mnie mocno w kolano.-rzekł Horace Richelieu, próbując usiąść nie powodując dla siebie zbyt wielkiego bólu. Jak każdy rycerz, a szczególnie mężczyzna nie pozwoli sobie wmówić, iż musi leżeć i się wyleczyć. Olubayo jest tak wściekła, że Jastrząb przybliżył się do niej, tak dla pewności.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Sanguinius   Raferian de Loup-Blanc   
nieaktywny mieszkaniec
2022-08-27 09:18:31

Odpowiedz
Przybycie Barona Horace Richelieu, zastało Raferiana stojącego z północnym rogiem do picia w dłoni i wpatrzonego w wielki ruszt w na którym kilku lokalnych mistrzów kuchni zaczynało skrawać gotowe płaty mięsa. Głównie baraninę. Raferian nie miał ochoty na mocne i mącące umysł alkohole, więc sięgnął po lekkie jasne piwko. Dobre po ciepłym dniu na wczesnosierpniową imprezę nawet gdyby ta nie była na środku pustyni. Z uśmiechem na twarzy dzielił swoje oko oprócz kucharzy, na podziwianie tańczących i ucztujących tubylców, uśmiechniętą Lateefę za stołem z pucharem, radosną jak panna młoda na własnym weselu, oraz swoich ludzi, którzy choć różnili się od Natanów wzrostem i umundurowaniem, to chyba nadawali na podobnych falach i łatwo wchodzi z nimi w komitywę. Żaden kronikarz nie przeliczy ilości biżuterii i innych akcesoriów rzemiosła przehandlowanych wymiennie tego wieczoru.

Powiecie że róg do picia to niepraktyczna rzecz. Nic bardziej mylnego. Gdy Raferian dojrzał Horacego, wykonał uniwersalny gest palcem ’poproszę o sekundkę’ i dopił zawartość na raz po czym bez problemu wetknął swoją ’szklankę’ za pas na plecach. Następnie wykonał parę kroków do niego z otwartymi dłońmi i pełnym uśmiechu w niemym geście ’no kogóż to moje oczy widzą?’. Podobne gesty były praktyczne o tyle, że impreza była gwarna i głośna, więc ciężko było coś usłyszeć, chyba że stało się przed kimś twarzą w twarz.

Uścisnął dłoń towarzysza po rycersku, a więc uścisnął nie tyle dłoń co przedramię za nadgarstkiem. Co najmniej od pamiętnego spotkania w ’Elegantce’ w Parku Arkadia, pozostawali w dobrej komitywie i we wzajemnym szacunku jak to między rycerzami królestwa przystało. Wysłuchał go, po czym samemu rzekł:

-Witajcie Horacy, druhu mój! No! Dopiero teraz można powiedzieć, że goście są w komplecie! ...I widzę, że jest też Pani Olubayo!

Zrobił krok ku niej i bezbłędnie dworskim gestem, skłoniwszy się pocałował jej rękę. Może nieco na wyrost jej stanowi, co sprawiło że lekko się zarumieniła, lecz znała go na tle, że ponad tytuły cenił w ludziach ich faktyczne przymioty. A musiał widzieć w niej jednego z cenniejszych ludzi jakich Horace miał przy sobie.

-Widzę, że Baron mimo kontuzji pozostaje w dobrych rękach i cieszy mnie to niezmiernie. Również dobrze was tutaj widzieć, moja miła pani.

Po czym zwrócił się do nich oboje.

-No nie stójcie tak, skosztujecie czegoś?... Mają tu świetną szarmę... Ty też Jastrzębiu? No już, nie pierdziel, że już jadłeś. U ciebie to nie było pytanie, tylko rozkaz! - Nie czekając na ich odpowiedź zagwizdał na jednego ze swoich jegrów, najbliżej grilla i pokazał mu palcami ’cztery małe porcje degustacyjne’. Na co ten pokazał swojemu szefowi ’OK’ i zaczął gadać z Alrajczykiem w fartuchu kucharza narzuconym na goły tors, wywijającym nożem (szablą?) do mięsa. Horacemu nie przestawało imponować to, że Raferian potrafił sterować swoimi łowcami niemal z taką biegłością jak ośmiornica manewruje swoimi własnymi mackami. Widział w życiu wiele lojalnych i oddanych plemion, ale raferianowa wataha z którą ten dzielił trudy i znoje wagabundy po całej Lumerii, miała z nim na prawdę niezwykłą wieź.

Siadając zajęli miejsce tak, że Raferian usiadł obok Horacego. Jastrząb jak przystało na wierną mackę ośmiornicy odstawił krzesło damie, a gdy Olubayo siadła, przysunął nim samemu zajął miejsce za stołem obok pana.
-...Co to ja miałem... Ach! Więc wyobraźcie sobie Horacy, że kiedy ty rozbijałeś się po turniejach, my też tutaj nie próżnowaliśmy. Otóż wyimaginuj to sobie, że jadąc tutaj wkręciłem jeszcze Siobrauxa we wspólne polowanie na kurwoliszki... Polowanie przez duże ’Pe’. Polowanie przy pomocy dział kolejowych. Ha! Żadnych Półśrodków jak jest ku temu okazja! - Piwa? Wina? Wody z cytryną? - Zaczął swoją opowieść o Operacji Dracarys, polewając Horacemu i Olubayo, wedle ich uznania. Dobra, długa i tylko odrobinę samochwalcza opowieść, odpowiednia na długi wieczór.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Sanguinius   Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-08-28 23:05:44

Odpowiedz
Miły wieczór...


Horace Richelieu i Olubayo się dobrze bawią wśród aljarańskich podwładnych przyjaciół, dlatego atmosfera trochę się zmieniła na bardziej przyjęcie niż biesiadę, ale smaków przybyło wraz z przybyciem szlachetnej pary- wino pomarańczka o pomarańczowej barwie szampana, idealne do jedzenia każdego typu, jest bardzo lekkie. Ale wraz z tym jak zszedł wieczór, pojawiły się piwa Richelieu- orański hrabia, królewski czarny i Rycerz Richelieu. Gdy wybiła godzina północna, do nieba wystrzeliły fajerwerki, przedstawiając naprawdę różne oraz piękne wzory, często aljarańskie, ale wzmógł się wiatr, bardzo niepokojący i zimny...a za wszystkim jest ruch pancerzy i szabl ocierający się o siebie.

...dopóki wszedł nieproszony gość

Pułk Zbrojnego Półksiężyca i Jagierzy Sławetnego Baroneta Raferian de Loup-Blanc stanęli w tym samym czasie do pionu, biorąc broń do dłoń, ale wtedy wszyscy się obrócili. Tylko żołnierze, albo byli nie stanęli w osłupieniu widząc armię zaklętych aljarańczyków albo powstałych umarłych. Na czele armii stoi 2,5 metrowy rycerz w pełnej, czarnej zbroi, a jego brak oczów i głębia bez twarzy przyczynić może się do dreszczów. Wyjmuje z swoich pleców miecz, który jest 45% wysokości jego ciała. Ostrze tak samo piękne jak długie oraz szerokie, niczym tasak.

Rysunek

-Pustka się naje, jednym po drugim...-Jego głos jest bardzo zimny i beznamiętny, acz czuć w tym coś dziwnego- gdy skończył mówić, słychać pogłos, bardzo dziwny, ale ludzki, lumeryjski język. Czyżby ktoś był w środku tego rycerza? Nikt tego nie wie, ale raczej już nikt by się nie zastanawiał, gdyż za armią pojawił się potężny duch o płaszczu z ludzkich skór, a brak twarzy ujawnia iż jest upiorem. Zakrywa swoją posturą księżyc, tworząc da siebie blask ’chwały’.

Rysunek

-Hahaha! Teraz was Prorok Muharat nie uratuje! Ajada Kadirra!-wskazał palcem na Wezyrkę Lateefa al-Miah, a promień światła w nią uderzył prędkością światła, ale łapacz snów zablokował zaklęcie...rozbijając się na kawałki przy tym. Odepchnęło ją na kilka kilometrów, a jej gwardia zamiast walczyć, postanowiła się wycofać, aby zapewnić bezpieczeństwo już poszkadowanej wezyrcę. Nagle ucichł, ale oznaczało to zakłopotanie, gdyż nie wiedział o tym jednym prezencie, które oznaczało jedno- aby zabić wezyrkę, armia musiała pokonać obronę Nowych Piasków. A ona się zwiększała, gdyż zgodnie z tradycją, każdy miał broń w domu. Gotową do walki, nieważne jaką.

Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Raferian de Loup-Blanc   Alphonse de Couervichon   
nieaktywny mieszkaniec
2022-08-31 10:23:20

Odpowiedz
Gdy wybuchła panika Raferian de Loup-Blanc w pierwszej chwili utknął w tłumie osób które porzuciwszy biesiadę postanowiły salwować się ucieczką. Gdyby nie kilku jegrów którzy przewrócili jeden ze stołów, tworząc zaporę pewnie zostałby wypchnięty z placu i nie mógłby nic zrobić.
Raferianowi udało się przepchnąć pod punkt oporu, porywając za sobą utykającego Horacego. Miał przy tym okazję w końcu dać komuś z łokcia w twarz. Niższy, a masywniejszy Jastrząb przynajmniej w trzech biegnących na niego mężczyzn mógł jak przystało na wytrawnego zapaśnika wejść głową w brzuch i przerzucić za siebie jak tur, dzięki czemu do przewróconego stołu mogła na czworakach dostać się Olubayo.
Przemyślny Szlachcic powstał jak kapitan na dziobie okrętu, mając dobry obraz sytuacji.
-Jasny gwint. Mają własnego licza. –skwitował do stojącego obok Horacego.
Raferian widział jak jego jegrzy zbijają się w podobne grupki. Wyciągnął spod ubrania gwizdek. Zwrócił na siebie ich uwagę. Wydał rękami pierwsze rozkazy. Kilku miało biec po Panzer Wrotkę i tych co przy niej zostali. Część miała się z bronią przebić na wygodne płaskie dachy, by zapewnić wsparcie ogniowe z góry. Części nakazał by się przebili do niego. Widząc że samemu nie przebije się do Wezyrki, tuzinowi co był najbliżej jej wskazał by zajęli się ochroną vip’a.
Niestety licz ze swoim urokiem był pierwszy. Zdjąłby Lateefę pierwszym stałem gdyby nie dar jaki od niego dostała, a tak tylko rzuciło ją w tłum. Raferian mógł tylko krzyknąć, ale po chwili dostrzegł, że przeżyła. Gwardia i kilku jego jegrów otoczyło Wezyrkę, pozwalając jej się ewakuować z placu.
Raferian ukrył się za stołem. Skupił myśli. Na dworcu w Nowej Precelkhandzie była karuzela służąca do zawracania lokomotyw. Jakby dać sygnał do Lady Galadriel jaka powinna tam czekać, to za kilka-kilkanaście minut miałby tutaj wsparcie ciężkiej artylerii. Jednak szybko wykluczył tą opcję. Nawet gdyby z radia w Panzer Wrotce mógł precyzyjnie poprowadzić ogień, to ze względu na dystans, rozrzut byłby taki, że z równym prawdopodobieństwem mógłby skasować i wroga i zabudowania miasta i samego siebie. Nie. Dopóki nie przegna wroga z miasta, będzie musiał to załatwić bardziej tradycyjnymi metodami. Raferian pchnął jednego człowieka, by mimo wszystko nadali przez radio, by załoga działa się budziła i by czekała na dalsze rozkazy.
W tym czasie Horacy rwał się do boju, chcąc się rzucić z szablą na wroga, lecz Olubayo i Jastrząb go trzymali. Jegrzy ze swoich stanowisk oddali pierwszą salwę we wrogą hordę, zapewniając zasłonę ogniową. Wrogowie żywi, czy nieumarli, nie byli już tak szybcy w natarciu, gdy iluś odstrzelono sporą część czaszek lub nogi w kolanach.
Raferianowi podano jego Celestynę. Została nabita. Była gotowa by działać. Muszkiet był większy od niego samego, zdobiony kością słoniową, a jego kaliber stawiał broń na jednej półce z rusznicami przeciwpancernymi.
-Horacy. Mam prośbę. Nie rozpowiadaj tego, co teraz zobaczysz, dobrze? –Rzekł Raferian i zdjął czarną łatkę z oka. Jednolicie czarnego oka, nie licząc koła świecącej się błękitem tęczówki.
Przemyślny Szlachcic odpiął i zdjął rękawicę z ręki, którą do tej pory skrzętnie zakrywał. Horacy dostrzegł czarną skórę dłoni i z tego co mignęło pod rękawem, również przedramienia… lecz po chwili na tej zapłonęły błękitne runy. Magiczne światło przeszło na runy wyryte na Celestynie.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy, wiedział, że od czasu pamiętnej przygody z Biesem kilka tygodni wcześniej, Raferian nosił na ciele ślady tego spotkania, lecz myślał, że zakrywał je jedynie z przyczyn estetycznych. To że udało mu się przekuć klątwę padłej wtedy bestii w broń magiczną było dla niego czymś nowym.
-Spokojnie… Normalnie nie potrafię świecić w ciemności… Ale im więcej magii w pobliżu, tym straszliwsze powinny być te runy… A tutaj wręcz da się magię ciąć w powietrzu nożem –Rzekł Horacemu Raferian wpatrzony w swą broń. – Czas zobaczyć jakiego kopa dostanie moja Celestyna, gdy weźmie na cel upiora!
Raferian wstał i przyjął pozycję strzelecką. Nacisnął spust. Po chwili nie tylko nastąpił wybuch prochu na końcu lufy. O nie! Grzmotnęło jak z armaty, a błysnęło tak, że wydawało się, w ułamku chwili, iż przed lufą formuje piorun kulisty -wielka kula błękitno-białego blasku. Struna światła wystrzeliła w kierunku upiora i rozbiła się na nim kolejnym wyładowaniem pioruna kulistego oraz drugim równie potężnym huknięciem.
Gdyby licz nie miał wokół siebie magicznej bariery mocy, pewnie spaliłoby go na miejscu. To właśnie bąbel bariery wziął na siebie impet magicznego uderzenia, rozbijając się jak potrzaskany słoik. Upiór odrzucony w tył o połowę długości placu, barwnie koziołkował w powietrzu, nie spodziewając się zapewne sensacji jakie chwilę wcześniej zapewnił Wezyrce, po czym rozbił się pomiędzy stołami i krzesłami.
Wszystkie oczy czy to żywych, czy nieumarłych mimowolnie spoczęły na Raferianie i na jego świętej armacie, z której lufy nadal unosiła się błękitna mgiełka.
-Uuuuch! Boom Headshot Sukinsyny!
Tubylcom, którzy właśnie przegrupowywali się w uliczkach wychodzących z placu, właśnie takiego sygnału do walki trzeba było. Dziki tłum z sejmitarami, włóczniami i fantazyjnymi glewiami ryknął wzywając imię swego bóstwa, po czym ruszył z kontrnatarciem.
Upiór zaczął się wygrzebywać spośród połamanego drewna, odzyskując zdolność lewitowania i sądząc po okrężnych ruchach ramion, chciał odnowić swoje pole ochronne.
Raferian rzucił nadal płonący runami muszkiet Horacemu.
-Łap! Przeładuj sobie i zajmij czymś upiora. Dopóki w pobliżu jest tak silne źródło magii, Celestyna będzie paliła wrogów żywym ogniem, także i w twoich rękach!
-A ty?

Raferian dobył swojego kriegsmessera i magiczną dłonią przeciągnął po klindze, która również zapłonęła runami. Spojrzał w kierunku wielkiej czarnej zbroi. Dwoma palcami wykonał gest od swoich oczu w stronę rycerza śmierci, rzucając mu wyzwanie.
-Ja mam taniec z jegomościem w zbroi. Spróbuję wziąć go żywcem. Chciałbym posłuchać jego historii co go tutaj sprowadza! –Uścisnął Horacemu dłoń. -…Pomyślnych łowów przyjacielu!
Po czym krzyknął na swoich ludzi i przeskoczył stół, przyłączając się do biegnących na wroga Alrajańczyków.
Horacy i Olubayo spojrzeli na Jastrzębia. Ten tylko rozłożył ręce. Przeprosił ich i samemu chwyciwszy własny muszkiet rzucił się za swoim panem. Zapowiadała się niezła bitwa i ktoś musiał mieć na niego oko w sercu burzy, w którą ten się właśnie pchał z werwą godną dawnych berserków.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-10-11 01:54:57

Odpowiedz
Burza Piaskowa towarzyszy iskrą mieczy i latającym kulom

Mroczny Rycerz, który przewodzi niczym dowództwa wydał rozkaz swoim wielkim mieczem. Armia nieumarłych ruszyła, gdyż jak każdy samochód, musi się rozpędzić przed uderzeniem, ale nie zakończyła nawet przedbiegów. Aljarańczycy uderzyli w nią wraz z Sławetnym Baronetem Raferianem de Loup-Blanc na czele. Kule przeznaczone dla Mrocznego Rycerza nawet nie miały szans z jego pancerzem, a sama zbroja nie brudzi się nawet od kul.

Rozpoczyna się wymiana ciosów między armiami, gdy pośrodku tworzy się ’arena psychiczna’ dla dwóch wspaniałych wojowników. Pierwsze ciosy to testowanie przeciwnika, które nie dały jasnej odpowiedzi dla zakończenia walki. Baronet Raferian przewyższa Rycerza pod względem szybkości i zręczności, ale Mroczny Rycerz jednym ciosem wbijał buty Rafariana w piasek, a jego zbroja nawet nie odpowiadała na zadane, lekkie ciosy przez Baroneta. Po pierwszych ciosach, nadeszła druga faza. Licz przyczynił się do tego, gdyż tym razem postanowił ukatrupić przywódcę armii Aljarańczyków, ale trafił swoim zaklęciem w ostrze mrocznego rycerza za sprawą strzału Horacego Richelieu, który postanowił wysłać licza w jego armię, celując trochę powyżej jego głowy.

Baronet i Rycerz wracają do okrążania się wzajemnie, czekając na ruch drugiego


Mroczny Rycerz:Moja dusza jest czcza, moje ciało jest puste...a ta rzeź będzie trwała, godny przeciwniku.-Oko Baroneta Rafariana przedstawia mu, że w tej puszcze złożonej z całego zła pustki...pojawia się światło, dawne światło rycerza, którego ambicja, emocje, czyny bądź nieszczęśliwe okoliczności doprowadziły do upadku, a jego dusza po śmierci została zatracona w pustce złych emocji.

Zajrzeć do serca swego wroga, złamać bądź uleczyć

Dalsza walka tylko zbliżyła to światło do wyjścia na zewnątrz, ale licz nie zostaje obojętny na to, iż jego armia przegrywa i wycofuje się. Rzucił potężne zaklęcie transmutacji i przyzywania, pojawiając zatracone duszę pustyni, powodując niepokój w sercach wojowników z Aljaranów, ale zmysł taktyczny Horacego Richelieu również nie kazał czekać, a wezwać posiłki- wszyscy kapłani zaczęli odbywać swoje pieśni i grać, kojąc zmysły aljarańskich wojowników, którzy wykonali taktyczny odwrót, aby nagle się znowu wbić w wroga nowym impetem. Duchy Pustyni walczą z kapłanami psychicznie, gdy Baronet Rafarian i Mroczny Rycerz siłują się klingami, gdyż trzeba będzie w końcu kogoś zabić...bardziej bądź mniej pośrednio, bądź bezpośrednio.

Nagle przywódca armii nieumarłych podnosi swój hełm drugą, wolną ręką. ’Patrzy się’ Rycerz w oczy Rafariana, następnie głos zapadł w jego głowie-’Wpatruj się w otchłań i stań się silniejszy...albo zostań zniszczony przez nią’. Wszystko straciło swoją materialną formę, stało się zimno, ciepło, wietrznie i pusto. Nic nie ma sensu, aż nagle wszystko nabrało formy, Baronet cofnął się do samych początków kolonizacji Królestwa Lumerii, do małej scenki pobojowej, gdzie młody rycerz w brudnej zbroi z mnóstwem cięć leży przed młodą kobietą. Błaga go o zakończenie swego losu, gdyż została pogryziona przez wilkołaki. Wszędzie leżą zwłoki wilczych przeciwnikow, a rycerz się wacha co robić w tej sytuacji. Poświęcić swoją ukochaną, gdyż jak widzi w wizji oczów rycerza, iż to jest jego narzeczona z rodu Gubernatora, a później stracić życie, gdyż Gubernator nie uwierzy, że to nie było szansy na uratowanie jego córki, albo spróbować uratować jego ukochaną przez dojechanie do alchemików w zamku, ale noc jest blisko i nie wie, jaka to będzie noc. W normalnej rzeczywistości z stresu umarł, dostał zawału serca, ale Rafarian może wpłynąć na jego decyzje. Emocje nie przytłoczyły Rafariana, mimo, iż są w jakiś dziwny sposób połączeni.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Siobraux Courva-Yebana   Raferian de Loup-Blanc   Sanguinius   
nieaktywny mieszkaniec
2022-10-12 09:35:56

Odpowiedz
Powiadają, że nic nie pozwala poznać zawartości serca oponenta lepiej niż długa wymiana ciosów przy pomocy miecza. Ile jest w tym prawdy, a ile romantycznego podkolorowania w normalnych warunkach ciężko orzec... Lecz gdy ma się ramię pokryte runami chłonącymi energie magiczne, a twój przeciwnik jest dosłownie przesiąknięty magią, wtedy siłą rzeczy musi zajść pewien rodzaj dyfuzji. Z każdym kolejnym zwarciem kling czarne ramię Raferiana choć fizycznie powinno być zmęczone bardziej, to jednak drżało mniej. Runy Pożarcia o wiele bardziej niż wielki skok mocy, zapewniały wytrzymałość długodystansowca. I to takiego, który zaczyna wyścig wlekąc się na końcu stawki, po to by móc finiszować sprintem. Raferian dosłownie pożywiał się walką oraz literalnie swoim przeciwnikiem, obracając z czasem jego własną siłę przeciwko niemu. Z każdą wymianą ciosów, więcej i więcej magii Rycerza Śmierci płynęło w jego przeciwniku. Jeśli dodać do tego raferianowe Oko Prawdziwego Widzenia, to nagle zwykłe gadanie o poznawaniu serca swego oponenta przez walkę z nim, przestawało być tylko gadaniem. W tym niezwykłym pojedynku na prawdę, każdy cios dawał Raferianowi okruch wglądu w serce przeciwnika.
Pytanie brzmiało, jak bardzo Rycerz Śmierci przez pojedynek poznawał serce Raferiana? Tego Raferian wiedzieć nie mógł. Lecz sądząc po stopniowej zmianie podejścia i tego, że Raferian swoją postawą najpierw wymusił na nim szacunek, a potem wręcz realizację, że w normalnych warunkach wygrać nie może, to jednak i olbrzym w zbroi musiał choć w części zajrzeć do wnętrza rywala. Co tam dostrzegł? Brawurowe szaleństwo dzikiego ognia, czy bardziej niezłomność skały trwającej naprzeciw burzy? Który z dwóch żywiołów? A może oba przedziwnie złączone w jedną niezłomną naturę? Musiała być to determinacja. Serce drapieżnika… ale takiego któremu na czymś zależało. W końcu Rycerz Śmierci uświadomił sobie szokującą prawdę. Jego przeciwnikowi mniej niż na pokonaniu go, zależało na poznaniu prawdy. Naparzanka na miecze była tylko środkiem do realizacji tego celu, a nie celem samym w sobie.
O nie. To nie było tylko gadanie romantyków. Po kilkudziesięciu wymianach ciosów dwaj przeciwnicy faktycznie dowiedzieli się o sobie nawzajem bardzo wielu rzeczy.
W końcu sprawy zaszły tak daleko, że w desperacji Rycerz Śmierci uchyliwszy stalowej maski, zaprosił swego przeciwnika do swojego wewnętrznego świata. Tam pojedynek miał odbyć się dalej lecz już nie na miecze. Bronią miała być już czysta siła woli. Czy raczej serca.

***
Rysunek

I co tam na dnie swojego przeciwnika Raferian odnalazł? Okazało się, że dalszą drogę, którą za nim podążył, a na tej drodze o dziwo szansę na rodzaj incepcji. W wizji jaka się roztoczyła, Raferian znalazł się w miejscu masakry… Ale zdecydował że nie będzie to miejsce tragedii. Uznał, że przerwie zaklęty krąg żalu i pasywności, która dała początek Rycerzowi Śmierci w jego współczesnej formie.
Widząc Młodego Rycerza klęczącego z ciałem rannej dziewczyny, który planuje tak trwać aż dwa serca się zatrzymają, Raferian odnalazł czarnego wierzchowca rycerza. Zwierzę trwało przywiązane do drzewa oszalałe od wyczuwanych w okolicy drapieżników. Udało mu się je po chwili uspokoić.
Raferian pojawił się z koniem ciągniętym za uzdę przed rycerzem. Przyklęknął przed nim. A rozpoznając szok spoliczkował go, przywracając jakąś trzeźwość umysłu. Wcisnął mu uzdę w rękę i wskazał palcem na zamek gdzie mógł spodziewać się pomocy.
Pomógł Młodemu Rycerzowi wsiąść na konia i podał mu przelewającą się, cierpiącą dziewczynę. Dał rumakowi przez zad, tak by ten się spieszył.
Raferian skorzystał z tego, że znajdywał się w wizji, która rządzi się swoimi prawami i wyobraził sobie własnego wierzchowca. Zza drzewa pojawiła się wysoka siwa klacz. Pasowała do kostiumu myśliwskiego z białej skóry i białego kapelusza, jaki Raferian miał na sobie w tej rzeczywistości. Raferian wskoczył na siodło i pognał za rycerzem przez noc. Czuł, że jego robota anioła stróża jeszcze mogła się na tym nie skończyć i że może być jeszcze potrzebny. Spodziewał się, że podświadoma zgryzota i żal Rycerza Śmierci, zamanifestują się jeszcze w tej wizji i będą chciałby jakoś przeszkodzić i Młodemu Rycerzowi i jemu.
W tej przetrąconej rzeczywistości ściana lasu była plamą jednolitej czerni, lecz droga była idealnie srebrzysta, lśniąca od monstrualnie wielkiego Księżyca zajmującego chyba połowę nieba w kolorze czerwonego wina. Wieża zamku na wzgórzu, gdzie zmierzali była dobrze widocznym czarnym kształtem na tle Księżyca. Nie szło się zgubić.
Rysunek
‘Czerń. Biel. Czerwień… Ciekawie pomalowany świat. Normalnie jakbym jechał przez karty komiksu w konwencji noir.’ –pomyślał, spinając konia i czekając na rozwój wypadków. Jechał może kilka-kilkanaście metrów za Młodym Rycerzem i wyczekiwał dokąd ta wizja go zaprowadzi.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Sanguinius   Horace Richelieu   
Rafał I Jan
2022-10-14 00:40:31

Odpowiedz
Drogą do Zamku Gubernatora Lumerii

Młody Rycerz po ogarnięciu się trzyma mocno swoją ukochaną, córkę Gubernatora mocno w swoich zimnych objęciach. Gdyby nie zbroja, ciepło zmęczonego ciała przez walkę oraz trening by mogłaby ogrzać cały stos drewna w kominku. Trzymanie uzdy w tym przypadku jest najmniejszym problemem, gdyż w jego umyślę krążą myśli błagalne o to, aby rany zadane przez wilkołaków nie zmieniły ją, lub jego, w wilkołaka.
-Już jedziemy skarbie do twego zamku, do twego ojca i alchemików. Zapewne pomogą nam, skarbie, nie trać sił ani wiary! Słyszysz mnie?-nie krzyczy, aby nie powodować niepokoju w sercu swej nieprzytomnej ukochanej. Jeździ niczym wariat, ale nie przeszkadza mu to, gdyż jest bardzo dobry w manewrowaniem na koniu, i jazdą.

Wilczy Apetyt kuzynów

Szalona jazdą do zamku nabrała rumieńców za sprawą kuzynów wilkołaków, czyli wilków. Zawyły, księżyc zalała czerwień i zaczęła się parada kopyt, pazurów i kłów. Wyskoczyły niczym cienie pomiędzy drzew, a Młody Rycerz wyjął swój wielki miecz, ciachając wilczych sąsiadów. Raferian poczuł, iż jeden wilk, który nie ma za krzty honoru postanowił skoczyć na sławetnego baroneta plecy i ugryźć w kark, ale powstrzymał go od realizacji....inny wilk. Szary, bez jednego oka i z blizną, która przechodzi przez całe stracony oczodół. Szary Wilk zapchnął innego z groźnym oraz głośnym warczeniem, odstraszając inne mniej odważne wilki. Te, które się zbliżają, tnie mieczem Młody Rycerz- adrenalina dopadła młodego mężczyznę, ale w końcu gońcy gubernatorscy przybyli z odsieczą na swoich rumakach oraz z kuszami ręcznymi. Po kilku metrach już było widać zamek, a bramy stanęły otworem. Ale...

Wizja się urwała, a wszystko wróciło do rzeczywistości.

Mroczny Rycerz, nieumarły generał rozpadł się na części pierwsze, a jego dusza wypłynęła z kajdan nekromancji. Usadziwszy się na ziem nie tylko sprowadził na Licza i Jego Armię porażkę, ale swym czynem Raferian de Loup-Blanc przyciągnął wzrok czegoś niezrozumiałego, nadnaturalnego i nieparanormalnego, gdyż dusza Młodego Rycerza zamiast wrócić do świata nieżywych...zostaje w zbroi, chociaż odbywa się dziwny rytuał na jego oczach. Tak jakby...chciało coś przywrócić do prawdziwego życia dawno zmarłego o dobrym sercu brata-szlachcica.
Królewski Burmistrz Nowej Precelkhandy;
Baron Majątku ’Nowa Wioska’;
Krajczy Mniejszy Koronny;
Sa Chevalerie Horace de la Maison de La Rocque.
Siobraux Courva-Yebana   Raferian de Loup-Blanc   Alphonse de Couervichon   Sanguinius   
nieaktywny mieszkaniec
2022-10-23 13:24:42

Odpowiedz
Mam wilczy apetyt na historie z horrorem w tle!

Alphonse lubi to.
kpt. Alphonse baron de Couervichon

Strażnik Elegancji
Pierwszy Mer Couervichon
Prezes Paronama / Couervichon Empire Holding
Dowódca Piechoty Jeziornej
Laureat Złotej Piki Aktywności
I innych cudowności
nikt nie polubił wypowiedzi
Alphonse de Couervichon
2022-10-23 22:32:06

Odpowiedz
Raferiana de Loup-Blanc oraz jego przeciwnika koniec wizji wyrzucił znowu na plac po środku alrajańskiej osady. A może już nie ‘przeciwnika’?
Z wewnętrznego świata pozostał jedynie Księżyc na niebie, choć tutaj był on znowu zwyczajnej wielkości dla Lumerii Księżycem wyznaczającym kwadrans po północy na zwykłym nocnym granacie sierpniowego nieba. Mimo to szalejący błędnik sprawił, że obu poprzednio wściekle pojedynkujących się mieczników, zostało w pierwszej chwili zredukowanych do dwóch nieporadnych, ledwo gramolących się ciał na bruku.
Próbujący odzyskać rozeznanie Raferian rozejrzał się. Wokoło front walk zdążył się przesunąć tak, że i Przemyślny Szlachcic i Czarny Rycerz znaleźli się pomiędzy między Alrajańczykami i raferianowymi jegrami. Nadal walczący nieumarli zostali zepchnięci z dobrych kilkanaście kroków dalej. Wszędzie dookoła leżeli ci spośród umrzyków, którzy zostali już skutecznie zdeumarlizowani i stali się na nowo nieruchomymi, choć bardzo posieczonymi, wysuszonymi zwłokami w podartych szatach i pordzewiałych jeszcze bardziej zniszczonych pancerzach. Spośród żywych też dało się dostrzec kilku leżących rannych, przy których jednak ktoś już był i im pomagał.
Gdzieś dalej kolejne świetliste grzmotnięcie z Celestyny, spotkało się z wściekłym wyciem licza. Niechybnie Horacy Richelieu dawał się upiorowi we znaki, sukcesywnie zajmując jego uwagę i spychając go dalej i dalej od centrum placu. Zawodzenia kapłanów i pustynnych widm, łączyły z wystrzałami, szczękiem broni białej, alrajańskimi okrzykami w barwną kakofonię, z której wybić potrafił się huk działka 75 mm i mięsisty wybuch amunicji odłamkowej, która w morzu wrogów musiała wybić sporą dziurę. Raferian uśmiechnął się. Załoga jego Panzer Wrotki dawała radę. W powietrzu tańczyły ziarna pustynnego piasku.
Kilku raferianowych i Jastrząb pomogli Przemyślnemu Szlachcicowi wstać. Czarnemu Rycerzowi nie miał kto pomóc, więc wił się on leżąc, trawiony walką magiczną jaka toczyła się wewnątrz jego zbroi.
Raferian potrzebował chwili by odczytać i właściwie zinterpretować to co widzi zdrowym okiem, w połączeniu z jego Prawdziwym Widzeniem drugiego oka i sygnałami z jego czarnego ramienia, jakie nadal płonęło niebieskim światłem runicznych wzorów.
-Chłopy, łapać mi go.
-Szefie?
-Łapać go i przytrzymać. Trzeba go wyegzorcyzmować do końca.

Sfora brodaczy rzuciła się na nogi i ręce Czarnego Rycerza, starając się przycisnąć je do ziemi i unieruchomić.
-Może będą z niego jeszcze ludzie…- dodał Raferian sam do siebie. Przymknął na chwilę oczy. Skupił się. Wyobraził sobie kształt wzoru. Złapał czarną dłonią za ostrze własnego miecza i wolno przeciągnął, z pewnym grymasem. Po kolejnej chwili koncentracji kilka kropel krwi skapnęło z zaciśniętej dłoni na bruk.
Raferian otworzył oczy. Trzema susami wylądował na szamoczącej się czarnej zbroi, spod której wydobywały się basowe jęki, brzmiące jakby ktoś właśnie był powoli zarzynany, albo po raz przeżywał własną agonię.
Raferian zakreślił na zbroi czerwony okrąg.
-Wytrzymaj draniu… Choć to może zaboleć… -Szepnął. Wziął oddech.
Na godzinie szóstej okręgu jednym ruchem naniósł runę, jednocześnie inkantując jej imię, krzykiem.
-Isa!
„I”-zasadniczo znaczyła „Lód” ale tak na prawdę konotowała ze słowem „Śmierć”
Na godzinie dwunastej okręgu naniósł bardziej złożony wzór i krzyknął.
-Mana!
„ᛗ” -„Żywy Człowiek”
Po lewo na godzinie dziesiątej, dwoma ruchami naniósł wzór trzeciej runy.
-Kauna! –Krzyknął.
„ᚴ”-której znaczenie krążyło wokoło „Wrzodu”, „Rany” bądź „Choroby”.
Po prawo na godzinie czwartej, aż czterema ruchami naniósł wzór czwartej runy.
-Dagr!
„ᛞ”-znaczącej „Dzień”
Rycerz nie przestawał się rzucać, a magiczne energie wewnątrz zbroi trwały w stanie sztormu, lecz Raferian nie ustawał, mimo potu na twarzy. Piąta, brzuchata runa wylądowała na prawo na godzinie ósmej.
-Thurs!
„ᚦ”-„Olbrzym”
Szósta runa na godzinie drugiej, była podobna do poprzedniej:
-Wunjo!
„ᚹ”-„Pomyślność”
Na godzinie dziewiątej złożono siódmy znak.
-Naudir!
„ᚾ”-Ten miał wiele znaczeń ale wśród nich był „Trudny Los”.
Na godzinie trzeciej znalazł się ósmy ze znaków.
-Fehu!
„ᚠ”-„Bogactwo”
W środku okręgu wydawało się, że Raferian się podpisał.
-Raido!!! –Krzyknął na cały głos.
„ᚱ” -…Lecz była to runa oznaczająca „Podróż”. Runa drogi i przemiany.
Spojrzenia egzorcysty i Czarnego Rycerza na moment się spotkały.
Raferian palcem drugiej ręki na spodzie własnej zakrwawionej dłoni napisał symbol ostatniej runy.
„ᛟ”-„Dziedzictwo”, a był to symbol zapieczętowania.
-Odal.
Coś w Czarnym Rycerzu szarpnęło gwałtowniej, jakby w desperackiej obronie chciało powstrzymać Mistrza Run. Lecz Raferian był pierwszy.
„ᚱ” na zbroi oraz „ᛟ” na dłoni spotkały się.
Błękitne światło wystrzeliło z runicznego ramienia Raferiana i krwawych znaków na zbroi, a niebieski ogień kolejno z każdej ze szczelin czarnego pancerza. Kolumna magicznego blasku wypiętrzyła się prosto w niebo.
Długi, niosący się basowy krzyk bólu wypełnił cały plac.
Wobec natężenia blasku wydawało się, że nagle świat został jak za dotknięciem różdżki przemalowany na biel i granat, z długimi czarnymi cieniami, jakby ktoś zamaszyście przeciągnął pędzlem w poprzek całego płótna, koncentrycznie od miejsca gdzie właśnie dokonywał się rytuał. Kto spoglądał akurat w tamtym kierunku musiał zasłonić oczy ręką, a kto chciał spojrzeć, momentalnie odwracał wzrok z załzawionymi oczyma.
A potem nagle jak na pstryk powróciła ciemność nocy i na ułamek chwili nie zmącony odgłosami walczących, cisza która aż zakuła wszystkich w uszach.
I tylko ziarna pisaku kontynuowały swój powietrzny taniec.

***

Wypalona od środka, dymiąca barbuta będąca hełmem Czarnego Rycerza leżała na bruku, obok ciała w dymiącej czarnej zbroi, niczym oderwany łeb potwora. W swej istocie była nim. Głową pokonanego Rycerza Śmierci, który został zniszczony. Urok Nieżycia opuścił ciało które leżało pod ciężkimi blachami. Młody mężczyzna, który jeszcze przed chwilą był Rycerzem Śmierci leżał bez ruchu. Przez chwilę wydawał się, że spał.
Nagle otworzył oczy. Zerwał się próbując panicznie nabrać powietrza niczym wybijający się nad powierzchnię wody pływak, który wynurzył się z bardzo, bardzo głębokiego nurkowania.
Rozglądał się wielkimi, pełnymi zadziwienia oczyma, siedząc pośrodku stosu grzechoczących elementów pancerza. Jakiekolwiek fizycznie istniejące łączenia, czy magiczne ścięgna spinające ze sobą fragmenty zbroi zwyczajnie puściły. Wielka płyta napierśnika wyglądała jakby ktoś przepalił w niej runiczne litery palnikiem na wylot, tak bardzo, że centralny okrąg z runiczną „Erką” wydawał się wisieć dosłownie na kilku włoskach. Gdy odpadła od naplecznika, odsłoniła ślad oparzenia na skórze byłego Czarnego Rycerza, widoczny pod rozchełstanym ubraniem, odpowiadający wzorowi na zbroi. Oparzenie unosiło się i opadało na piersi w której płuca próbowały sobie desperacko przypomnieć do czego kiedyś służyły.
Tak sprawnie jak tylko pozwalała na to jego noga, przy zdezorientowanym znalazł się Horacy Richelieu, który przyklęknął i go wsparł. Ten przyjął gest z wdzięcznością. Obaj spojrzeli na Egzorcystę, który dokonał tego cudu i przegnał swymi runami śmierć.
Lecz moc śmieci, tak na prawdę nie została przegnana. Runiczne ramię Raferiana pożarło ją. Urok został przetransmutowany w energię, której większość nie została rozproszona. Moc magiczna płynęła teraz w zranionej ręce, którą co chwila targały drgawki i widoczne gołym okiem, przeskakujące wyładowania. Mistrz Run, przyciskał czarne, lecz dosłownie podświetlone od środka ramię do siebie. Wiać, że musiało być to bolesne. Klęczał obok. Dał znak Jastrzębiowi i jego ludziom aby się nie zbliżali do niego, a ci spojrzawszy po sobie uznali gremialnie, że chyba żaden nie będzie w tym zakresie chciał zgrywać bohatera. Cokolwiek teraz płynęło w ciele Szefa, sprawiało że nie tylko wyglądał na cierpiącego i chorego, ale też sprawiło, że jego potargane włosy opadały mu na twarz lepkimi przepoconymi pasmami mlecznobiałej siwizny.
Mimo to Raferian pozostał na tyle sobą by szelmowsko uśmiechnąć się do Horacego i byłego Czarnego Rycerza.
-Witamy… Witamy wśród żywych… -skwitował sytuację Mistrz Run, nim złamał go w pół prawie do ziemi atak kaszlu. Raz jeszcze musiał dać dłonią znak by nikt nie podchodził, choć bolało samo patrzenie na niego. Cokolwiek w nim teraz siedziało, na pewno nie było dla niego zdrowe i dla jego własnego dobra, powinno jak najszybciej opuścić jego ciało.

***

Jak to mówią, czasem dobra okazja trafia się sama.
Lisz musiał choć w części odbudować swoją barierę mocy, po ostatniej salwie Horacego, skoro rozwścieczony rzucił się znowu do ataku, ze swymi wyciągniętymi szponami na śmiałka, który już parokrotnie śmiał strącać go z nieba.
Zjawa lewitując ponad swoją i tak nieco już skurczoną hordą i liną z nią walczących, nagle wyskoczyła nad miejsce gdzie byli zarówno Horacy, jak i odczarowany Eks-czarny Rycerz.
Baron niewiele się zastanawiając przysunął muszkiet do twarzy, przycelował i strzelił. Lata awanturniczego żywota i bronienia się przed różnymi gatunkami dzikich kotów, które podstępnie skakały z drzew zaprocentowały, że i tym razem Horacy nie chybił.
Celestyna po raz kolejny tego wieczora wypluła z siebie nie tylko kulę ołowiu, ale także strunę błękitnego światła, która w potarganej szacie Lisza zrobiła pokaźną dziurę na wylot. Widać z każdą salwą potwór słabł i nie potrafił już odbudować swej magicznej bariery do pierwotnego poziomu, albo teraz niesiony gniewem zdecydował się na atak nim się zregenerował w pełni… Albo magiczna moc cudownego muszkietu z odległości kilkunastu kroków była większa niż z odległości dwustu, jak to było dotychczas.
Niezależnie od wytłumaczenia, Upiór zarobiwszy silne uderzenie, zwinął się w sobie i kręcąc się śrubą niczym ptak ze złamanym skrzydłem, rozbił się na bruku dosłownie obok Raferiana.
Ten zaś niczym markowy drapieżnik, w pełni zasługując na swoje nazwisko, poderwał się i nie dając ofierze czasu by się pozbierała, rzucił na nią całym sobą i przyszpilił ją swym runicznym mieczem do ziemi.
Lisz syczał, bezwładnie wymachując rękoma próbując zrzucić z siebie zawziętego oprawcę, lecz ten przygniótł go. W krótkiej szamotaninie Loup-Blanc zdołał zakrwawionymi palcami nanieść na jego widmowe czoło runiczny znak i krzyknąć:
-Gibu!!!
„ᚷ” –Była to runa która oznaczała „Dar”. Lecz spanikowany Licz w ułamku chwili zrozumiał, że w tym kontekście była to Runa Uwolnienia.
Zanim mógł zebrać się na tyle by spróbować samemu rzucić w swojego oprawcę choćby najsłabszą i najszybszą klątwą, ten klęcząc na jego piersi uniósł się nad nim i drugą dłonią na skaleczonej i pulsującej magiczną energią czarnej ręce wykreślił negatyw drugiej runy.
-SOWELU, ty sk*wysynu!!!
Lisz przez ułamek chwili mógł śledzić wzrokiem jak płonąca błękitnym światłem runa „ᛊ” oznaczająca „Słońce”, rosła i zbliżała się do jego twarzy pomiędzy szeroko rozpostartymi palcami Mistrza Run, tylko po to by rozbić się z plaśnięciem na jego naznaczonym już runą „ᚷ” czole.

***

Jak przystało na bohatera Horacy nakrył świeżo odczarowanego swoim własnym ciałem, gdy magiczne grzmotnięcie dosłownie dziesięć kroków dalej niemalże potargało im bębenki w uszach i swoją siłą sprawiło, że poturlali się po ziemi. Niebieskie światło było tak mocne, że na moment nawet pod zaciśniętymi powiekami wszystko zdawało się granatowe. W bolących uszach dał się słyszeć pisk ginącego, spalanego na popiół upiora, połączony z gwizdem wiatru jaki się przy tym poderwał.
A potem znowu zrobiło się i ciemno i cicho.

***

Horacy otworzył oczy. Leżąc i obejmując Eks-czarnego Rycerza, ujrzał dymiące pogorzelisko nad którym unosiły się niewielkie skrawki podartych szat Lisza. Nadal radośnie tańcowały na nich języki niebieskiego ognia. Niezwykłe magiczne konfetti mogłoby być jedną z cudowniejszych rzeczy jaką widział w życiu, gdyby nie świadomość destrukcyjnej siły jaka je zrodziła.
Stwierdzenie, ze Lisz został zniszczony było dużym niedopowiedzeniem.
Nawet gdyby powiedzieć, że ten został spalony wyładowaniem magicznym i rozerwany na strzępy, to nadal jedynie musnęłoby to istotę okrutnego losu jaki go spotkał.
Nim Baron Richelieu zdołał podjąć jakiekolwiek sensowne działania w swoim położeniu, dostrzegł niski kształt biegnącego Jastrzębia, który dopadł do czegoś co leżało pośrodku osmolonego kręgu o średnicy chyba dziesięciu metrów. Horacy zobaczył jak wierny sługa z troską klęka przy swoim pokrytym warstwą sadzy panu.
Czarne ramię Raferiana, na którym gasły właśnie dymiące jeszcze runy, uniosło się i pokazało znak, którego zrozumienie nie wymagało biegłości w dawno zapomnianej wiedzy tajemnej.
„Kciuk do góry.” -Uniwersalny dla całej rozumnej części wszechświata znak, że ten co go pokazuje będzie żył.
A potem czarna dłoń opadła.
Był to również uniwersalny znak, że na dziś chyba dosyć już Przemyślnemu Szlachcicowi magii i że reszta najprawdopodobniej będzie musiała sobie tego wieczora poradzić sama bez niego.
Jego Królewska Mość
Rafał, Pierwszy Tego Imienia Jan,
Ukoronowany Król Lumerii i Baridasu,
Drugi Mer Couervichon,

Znany wcześniej jako:
Raferian Wicehrabia de Loup-Blanc, z Wysokiego Zamku,

Trubadur Mniejszy Koronny Królestwa Lumerii,
Lord na Sa’couervie’u, Pan na Górnym Mieście i Podmieście, Pan na Wysokim Zamku
Dowódca I Dywizji Obrony Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Huta de Loup-Blanc (tzw. Nowa Huta), Sa-Couervie, Prefektura Couervichon,
Szef Przedsiębiorstwa Hale Broni Ciężkiej Lupina Alba,
Prezes KKS Hexer Nowa Huta Couervichon, Mistrza I Ligi Kukulej w III Sezonie,
Były Poseł Kortezów II Kadencji (Parti National).
Sanguinius   
Rafał I Jan
2022-10-24 01:36:58

Odpowiedz
Nowa wypowiedź