Zamieszki w Szarej Przystani
Zaczęło się to dość niespodziewanie. Był to dzień mglisty i dosyć ponury. Z nieba niczym przez sitko sączyła się mżawka. Ludność Szarej Przystani zebrała się rankiem w karczmie, która od zawsze w mieście była miejscem najważniejszym. Kiedy wszyscy usiedli jeden z nich wstał i wspiął się na jeden ze stołów po czym zaczął mówić. Wyglądał na człowieka inteligentnego i oczytanego. Prawił o rzeczach, które nie były łatwe do pojęcia. Mimo to spora część ludzi przytakiwała mu podjudzając go tym samym do dalszego działania. Adelaide ubrana w ciemny strój krojem przypominający habit, weszła do karczmy po czym zasiadła przy stoliku w rogu izby przysłuchując się rozgrywającym się wydarzeniom. Mężczyzna szybko od głoszenia swoich poglądów przeszedł do nawoływania do wymierzenia sprawiedliwości. Jego przemówienie odbiło się głośnym echem w całej Szarej Przystani.Bracia i siostry,
Dzieci Lumerii,
Nareszcie nadszedł czas, by wziąć los w swoje ręce. Pogrążone w chaosie i stagnacji państwo zostało opuszczone przez władze, które jak szczury pierwsze opuściły tonący okręt. Pozostawieni na pastwę losu obywatele, dziś sami musimy wziąć odpowiedzialność za swoje rodziny i ruszyć na stolicę! Odbierzemy to, co się nam należy i rządźmy tym tak jakby było to nasze!
Przemówienie było krótkie lecz wyrażało wszystko to, co zawierać miało. Wykrzykiwane przez tajemniczego mężczyznę zdania brzmiały jak hasła anarchistów niezadowolonych z obecnych rządów. Mimo wszystko ludność podchwyciła głoszone przez niego tezy i powtarzała je tym, których być w karczmie nie mogło. Po chwili wszystko było już gotowe. Mimo iż z nieba padał deszcz, nie przeszkodziło to rewolucjonistom. Zebrali się oni na rynku z transparentami, na których widniały różnorakie hasła. Z rynku wszyscy udali się pod ratusz by rozpocząć dialog z prezydentem miasta w celu uzyskania jego wsparcia.
(-) Adelaide von Hohenburg